Samym wytokiem Pan konia nie zganaszujesz...
Stosowanie wytoka - to porażka jeźdźca.
Koń ma bardzo delikatny pysk i broni się przed bólem podnosząc pysk by wędzidło oparło się nie o wrażliwe dziąsła, lecz o zęby. Dlatego należy tak ustawiać ręce, by amortyzować każdy ruch końskiego pyska. Amortyzuje się palcami (co jak widzę na zdjęciach Pański syn robi, ale palce są zbyt krótkie by w pełni zamortyzować), ramionami (mniej skuteczne ze względu na dużą bezwładność całej kończyny górnej) - oraz NADGARSTKIEM (czego Pański syn nie robi, skoro na wszystkich zdjęciach jego dłonie są w linii prostej z przedramieniem).
Ucząc jeździć kursantów zawsze darłem pysk "dłonie ku sobie!!!".
Lecz że szarpali - trzeba było u koni "wielokrotnego użytku" stosować wytoki, które uniemożliwiają podniesienie pyska końskiego przy napiętych wodzach.
Mój koń nie miał wytoka, a wędzidło stosowałem wyłącznie gumowe.
170cm - Panu gratuluję
Mnie?
Koniowi!!!!!!!!!!
To on tyle skakał, ja mu tylko w tym nie przeszkadzałem.
Jedyną moją zasługą było wyrwanie go niemal spod bramy rzeźni. I potem szwendanie się od stajni do stajni, by zechcieli go przyjąć w zamian za nauczanie kursantów (jako biedny student nie miałem pieniędzy na utrzymanie konia).
Ale warto było - jeszcze nie spotkałem drugiego takiego wierzchowca, którego po forsownym galopie przez kilka kilometrów pod takim ciężarem jak ja trzeba było nie popędzać, lecz powstrzymywać.
W Kozienicach chcieli go oddać na rzeź jako "nie rokującego". Gdy prostacka hołota "ujeżdżająca" tam konie stosowała bestialskie metody "treningu". Może nadające się od biedy do tępych folblutów które w Kozienicach dominowały z przeznaczeniem na tor wyścigowy, lecz nie do inteligentnych mieszańców (mój koń był mieszanką folbluta z ciężkimi wierzchowymi rasami niemieckimi).
Przy czym jego inteligencja przejawiała się np. w sposobie pokonywania przeszkód - twarde, lite przeszkody terenowe brał z zapasem, lecz delikatne patyczki na parkurze często gęsto pokonywał... bez skakania
No bo po co skakać, gdy można strącić piersiami?
Nie oduczałem go tego, bo jako waga superciężka nie miałem szans na większe osiągnięcia sportowe. Swoją drogą to wkurzające - tworzy się kategorie wagowe dla np. boksu (i potem ogląda na olimpiadzie żenujące podskoki karłowatych "mistrzów" - kogucików, których bym zmiótł z ringu jednym ciosem) - a w jeździectwie dyskryminuje się jeźdźców pełnowymiarowych i nadwymiarowych.