Witam
Mam długo wyczekiwanego Polarisa tak bardzo polecanego dla początkujących. 68" "teoretycznie" 32#, co w opinii większości jest łukiem w miarę słabym, dobrym dla początkujących. Po kupnie skręciłem cięciwę, BH ma jakieś 21cm więc chyba w miarę przepisowo, chyba że o czymś nie wiem albo zrobiłem coś źle. Napisałem teoretycznie w cudzysłowiu bowiem odnoszę wrażenie, że jednak ten łuk ciężko mi się naciąga. Wydaje mi się, że taki trening na kilkadziesiąt (>50) czy 100 strzałów to dałby mi porządnie w kość. Jestem normalnej budowy, ani żaden osiłek ani chudzina, którą łuk przygniata
więc mam niejakie wątpliwości co do tej konfiguracji. Ostatnio miałem okazję na imprezie postrzelać też z prostego łuku zakupionego chyba w Decathlonie, z tego co zdołałem się zorientować po oznaczeniach. Strzelało się całkiem przyjemnie i o wiele łatwiej, choć widać było już jego zużycie (jak to po imprezach integracyjnych), niestety prowadzący nie miał pojęcia co to za naciąg (i chyba niewiele generalnie o łukach wiedział). I teraz powstaje pytanie - czy to kwestia przyzwyczajenia się i za parę dni te 32 przestanie być wielkim wysiłkiem, czy mam iść na siłownię przypakować, poszukać po prostu słabszych ramion, może rozkręcić cięciwę? Wczoraj wystrzeliłem może 30 strzał, tarcza 40 z ok. 6 metrów, nie mam problemów żeby trafić, strzały nie lecą za tarczę.. więc może jednak nie jest tak źle i nie robić pochopnych ruchów i konsekwentnie strzelać z tego co jest?