Czołem.
Poziom - zaczynam przedszkole.
Jednak istnieje szansa, że obcowanie z łukiem i strzałą spodoba mi się na tyle, że będę miał ochotę się w to dalej bawić.
Pewne wymogi z grubsza ogarnąłem. Że
take down. Że pewnie do 30 funtów na początek. Że w przedziale 300-500 złociszy. Że przy moim wzroście (187) - 70 cali byłoby wskazane...
No właśnie. 70 cali...
Zastanawiam się nad wyborem: hunter (coś a'la
Samick Sage) czy klasyk (coś a'la
Samick Polaris).
Na moje (laika) oko dizajnersko wypadają podobnie. Majdan i ramiona oddzielnie, dziury na oprzyrządowanie tu i tu (choć to akurat póki co mnie raczej nie interesuje). I tak dalej.
Jestem mniej więcej świadom przeznaczenia łuków klasycznych i typu hunter. Jak i dostępnych długości tychże. Problem tkwi w tym, że na chwilę obecną nie jestem w stanie odpowiedzieć sobie na pytanie, czy w większej mierze będę wolał posyłać strzałę do tarczy, czy używać łuku bardziej, powiedzmy, mobilnie.
Stąd moja rozterka, czy decydować się na bardziej ukierunkowane dla mojego wzrostu (choć bardziej stacjonarne) 70 cali (klasyk w typie
Polaris), czy też postawić na coś mniejszego (np. wspomniany, bodaj 62-calowy
Sage), ale bardziej dedykowanego do zabijania szyszek w lesie. Czy tam styropianowych szopów.
Poradźcie panie i panowie, czym bardziej ryzykuję? Irytacją z powodu za dużego gdzieś w lesie, czy irytacją z powodu za małego przed tarczą?
Przypominam, że mój poziom to przedszkole. Takie ogarnięte już pierwszaki, bo sobie w stopę nie strzelam, tylko gdzieś w okolice tarczy.
pozdrawiam
_____________
edit:
Zmierzyłem się dla określenia długości naciągu. Łapa na majdanie <---> punkt kotwiczenia. Wyszło coś około 77cm - 78,5cm. Z tabeli jak byk wychodzi łuk 70". I dumam sobie, czy to eliminuje wybór
Sage...