Jeżeli celuję (bo ostatnio to raczej intuicyjnie się staram) to najważniejsze są trzy rzeczy:
- oczywistość - stały punkt na twarzy do którego zawsze, przyciągamy cięciwę (zależnie od techniki - usta+ nos+podbródek lub policzek)
- kolejna oczywistość, ale żeby nie było - zamykamy jedno oko (te nie celujące)
- następnie celując, należy tak ustawić rękę łuczną, by nasz cel, grot strzały i cięciwa, były w jednej linii.
- wysokość - to zależy od siły naciągu naszego łuku i odległości od celu - trzeba popraktykować i zobaczyć z jakiego dystansu jak wysoko celujemy: metr nad cel, pół metra pod celem, w niebieskie od góry, w czarne od dołu... itp. Tak, trzeba potrenować oko i nauczyć się mniej więcej określać długości (proste ćwiczenie - zmierz biurko, ścianę, długopis, szafę, długość pokoju - poznaj te wartości i się im przyglądaj, potem popatrz się na coś nowego i spróbuj określić jego długość na oko, zmierz, sprawdź ile się pomyliłeś i kolejna próba, aż do skutku, i wiadomo różna tolerancja błędu dla różnych wielkości przedmiotów).
- ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć... bez tego nie ma cudownej recepty na same 10-tki używając celowania z gołym łukiem

Wszystko przychodzi z czasem.