Odnośnie problemu najdroższych, najlepszych,...itd. łuków, mam już nieco własnych spostrzeżeń.
Nie tak dawno temu kupiłem do fity, bardzo popularny łuk
Hoyt Ultra-Elite, (z drugiej ręki oczywiście) który widywałem na zawodach krajowych, oraz na licznych fotosach z najbardziej renomowanych rozgrywek świata,...w rękach największych gwiazd łucznictwa bloczkowego, piejących na jego cześć.
Naiwnie myśląc, że kupując jedną z najbardziej okrzyczanych na rynku zabawek, dostanę do ręki sprzęt z którym dopiero "świat zawojuję"
.
Nic bardziej mylnego.
Łuk okazał się arcy-surowym nauczycielem łucznictwa i natychmiast zrobiłem się malutki i pokorny, bo niestety nie wybacza mi NIC. Do tej pory strzelając wyłącznie z myśliwskich produkcji, miałem poczucie, że (nieco trywializując)wystarczy się jako tako złożyć i zwolnić spust w dogodnym momencie celowania i już. Żółte prawie zawsze było, a ja mogłem w czasie strzelania słuchać kawałów
.
Z Ultra-elitem jest całkiem inaczej. Tutaj każda najmniejsza dekoncentracja, błąd postawy, oddechu, ręki jednej czy drugiej...kończy się natychmiast "na czerwono" a nawet bywa i "na niebiesko" - z dalszych odległości. Nie miałem pojęcia, że w sprzęcie są aż tak odczuwalne różnice i im sprzęt bardziej zaawansowany i droższy - tym okazuje się mniej przyjazny i bardziej wymagający.
Z kolei cierpliwa praca z takim surowym łukiem-karcicielem, mam nadzieję, że szybciej wyrobi u mnie właściwe zachowania. W każdym bądź razie do ultra-elity
jeszcze mi daleko.