Autor Wątek: Historia 1000 strzał ;)  (Przeczytany 26211 razy)

Adam Cymkiewicz

  • Gość
Odp: Historia 1000 strzał ;)
« Odpowiedź #30 dnia: Wrzesień 19, 2011, 08:11:18 am »
Cytuj
W sprawie VAT i RST - coś mi tu się nie zgadza. Przeprowadź symulację: zakładając stawkę VAT 10% dla łatwiejszego rachunku opodatkuj 3 razy po kolei towar wyjściowo kosztujący 10 zł. A potem dla porównania opodatkuj stawką 10% RST

nie bardzo wiem do czego zmierzasz:
kupujesz strzałę za 10 złotych + VAT płacisz 11złotych brutto
kupujesz strzałę za 10 złotych + RST płacisz 11złotych brutto

w jednym i drugim przypadku kupujesz tylko raz, inaczej liczysz jeżeli jesteś wytwórcą strzały, to już opisał _michaś ale w rezultacie jako wytwórca odprowadzasz VAT lub RST w wysokości 10% ( taka została zaproponowana przez Ciebie do symulacji, jak napisałeś dla uproszczenia )

Wysokość podatku to już inna bajka.

_michaś

  • Gość
Odp: Historia 1000 strzał ;)
« Odpowiedź #31 dnia: Wrzesień 19, 2011, 08:21:16 am »
Pisałem o angolach, bo podałeś adres brytyjski.
Inflację mierzy się w procentach, lecz poziom życia w dobrach, które można nabyć. A i dobra się zmieniają (były 50 lat temu laptopy?), i ich wartość zmieniała się w tempie innym niż oficjalna inflacja. Już za komuny naśmiewano się z tez rządu twierdzącego, że inflacji nie ma, bo choć zdrożało mięso, chleb, prąd i benzyna - to staniały lokomotywy :P
Na Market Oracle pisują - chyba nawet w większej mierze - Amerykanie. Swoją drogą to moim zdaniem jeden z lepszych serwisów informacyjnych gospodarczo-finansowych. Nie daj się zwieść końcówce "co.uk" w adresie :)

Co do VAT - liczy się wartość dodana. Na poszczególnym etapie wytworzenia produktu nie płacisz podatku od całej wartości produktu ale od różnicy VAT pomiędzy ceną końcową a ceną produktów potrzebnych do wytworzenia. Summa summarum wychodzi to samo z mniejszą ilością biurokracji.

Tomek "Czarny"

  • Forumowicz
  • **
  • Wiadomości: 64
Odp: Historia 1000 strzał ;)
« Odpowiedź #32 dnia: Wrzesień 20, 2011, 10:16:48 am »
i tak połączono Darwina z polityką
 ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D

a może jest to nieco prostsze... inteligentni nie rozmnażają się bo liczą swoje pieniądze i wiedzą czy utrzymają dziecko i zapewnią mu przyszłość podobną do swojej czy nie, natomiast ci inteligentni inaczej mają to wszystko w "duuuuużym poważaniu" bo i tak będą dofinansowani przez nas .... czyli państwo

_michaś

  • Gość
Odp: Historia 1000 strzał ;)
« Odpowiedź #33 dnia: Wrzesień 20, 2011, 03:16:29 pm »
a może jest to nieco prostsze... inteligentni nie rozmnażają się bo liczą swoje pieniądze i wiedzą czy utrzymają dziecko i zapewnią mu przyszłość podobną do swojej czy nie, natomiast ci inteligentni inaczej mają to wszystko w "duuuuużym poważaniu" bo i tak będą dofinansowani przez nas .... czyli państwo
Inteligentny to może i myśli w ten sposób ale niekoniecznie jest to sposób mądry...

Na pewno nie ma lepszej inwestycji niż własne dzieci. I jeżeli ktoś, zamiast inwestować w dzieci kitra pieniądze, żeby mieć je tylko dla siebie to najpewniej skończy gdzieś w domu opieki społecznej gdzie umrze w obsranym pampersie i nikogo to nie będzie obchodziło, bo "Ten, który gromadzi od ust sobie odejmując, dla innych gromadzi, a z jego dostatków inni wystawnie żyć będą."

Ja nie wiem, czy dożyję jutra a tu - proszę - ktoś wie, czy będzie w stanie zapewnić przyszłość dzieciom :) Szklaną kulę ma czy jak? Pewnie nas różni to, że on jest inteligentny a ja nie...
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 20, 2011, 03:58:34 pm wysłana przez _michaś »

_michaś

  • Gość
Odp: Historia 1000 strzał ;)
« Odpowiedź #34 dnia: Wrzesień 20, 2011, 03:54:17 pm »
W dobie powszechnej automatyzacji w zasadzie 95% produkcji realizowana jest za pomocą automatów montażowych/produkcyjnych. Zatrudnianie ludzi przy produkcji jest nieopłacalne, chociażby tylko dlatego, że maszyna wykona tą samą pracę o wiele szybciej, dokładniej, taniej i może pracować przez dobę na okrągło a o urlop nie prosi. Stąd właściwszym miejscem dla człowieka są usługi związane z projektowaniem, uruchamianiem czy serwisem takich maszyn. To, że główne zajęcia związane są z usługami (no, może nie takimi akurat, jak wymieniłeś) i odejściem od produkcji wydaje mi się naturalną konsekwencją.

Nie każdy, siedzący przed komputerem śledząc notowania potrafi zarobić - bo tam, żeby ktoś mógł zarobić ktoś inny musi stracić. Natomiast co fakt - to fakt - osoby takie nie wytwarzają dóbr sensu stricte. Kiedyś nawet widziałem taki "pasek" Scotta Adamsa (satyryk i rysownik komiksów z Dilbertem), na którym Piesbert, na posiedzeniu zarządu swojej firmy mówi do zebranych:
- To, co produkuje nasza firma nie ma najmniejszego znaczenia. Zamierzam sprzedać udziały w firmie, potem ogłosić restrukturyzację a następnie odkupić te akcje po niższej cenie...
Natomiast - nad czym ubolewam - edukacja finansowa w naszym kraju jest niemal zerowa. Znajomość rynków finansowych jest niemal obligatoryjna. Dla przykładu - pewnie niewielu przeciętnych zjadaczy chleba interesuje się tym, jak działa nasz system emerytalny. Otóż, co miesiąc płacony jest haracz - składka emerytalna do ZUS. Za tą kwotę urzędnicy kupują obligacje Skarbu Państwa (oczywiście po potrąceniu swojego honorarium i opłaty za "zarządzanie"). Ja na przykład zupełnie nie rozumiem, dlaczego średnio rozgarnięty człowiek nie mógłby iść sam i za całe pieniądze składki kupić tych obligacji? Otóż nie, jest przymus i koniec, urzędnik też się najeść musi.

Jeżeli ktoś na poważnie myśli o emeryturze i odkłada coś na starość po prostu musi znać zasady działania rynków finansowych. Oszczędzanie w wydaniu obecnym - czyli poprzez kupowanie obligacji - jest pomylone. Przede wszystkim dlatego, że zysk z obligacji jest żaden i w dodatku uzależniony od wypłacalności (jednego a nie kilku) Skarbu Państwa. Pierwszą, niemal kluczową rzeczą jest dywersyfikacja, której w obecnym systemie emerytalnym nie ma.

A w świecie oszczędności - jeżeli zależy nam, by to, co ma nam wystarczyć na starość nie podlegało zubożeniu wskutek spadków wartości inwestycji (kursy akcji, obligacji, rynków surowcowych, złota + metali szlachetnych, kursów walutowych, nieruchomości, itd.) musimy śledzić co się dzieje z rynkami. Chyba, że ktoś dalej jest na etapie bajek, że państwo mu cokolwiek zapewni ;)

W kwestii artystów ciekawe jest to, że w USA istnieje sobie prywatne Hollywood, które kręci dobre filmy - jeżeli wytwórnia robiłaby zły towar - to siłą rzeczy by splajtowała i przestała istnieć. U nas - w soc-raju - jest jak jest - bo mecenatem i sponsoringiem sztuki zajmuje się minister i jego świta. Taki system może nam co najwyżej dać "rzeźby współczesne z dreblinek do kombajnów" jak w "Nie lubię poniedziałków" S. Barei ;) ) Za płótno dobrego artysty trzeba naprawdę słono zapłacić. Tyle, że w kwitnącym soc-raju dzieci dobrego artysty być może nie dostałyby się na studia ze względu na inteligenckie pochodzenie ;) Chyba, że ów artysta byłby pokroju p. Szymborskiej wypisującej peany na cześć tow. Stalina ;)
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 20, 2011, 05:40:23 pm wysłana przez _michaś »

Tomek "Czarny"

  • Forumowicz
  • **
  • Wiadomości: 64
Odp: Historia 1000 strzał ;)
« Odpowiedź #35 dnia: Wrzesień 20, 2011, 05:36:42 pm »

Inteligentny to może i myśli w ten sposób ale niekoniecznie jest to sposób mądry...

Na pewno nie ma lepszej inwestycji niż własne dzieci. I jeżeli ktoś, zamiast inwestować w dzieci kitra pieniądze, żeby mieć je tylko dla siebie to najpewniej skończy gdzieś w domu opieki społecznej gdzie umrze w obsranym pampersie i nikogo to nie będzie obchodziło, bo "Ten, który gromadzi od ust sobie odejmując, dla innych gromadzi, a z jego dostatków inni wystawnie żyć będą."

Ja nie wiem, czy dożyję jutra a tu - proszę - ktoś wie, czy będzie w stanie zapewnić przyszłość dzieciom :) Szklaną kulę ma czy jak? Pewnie nas różni to, że on jest inteligentny a ja nie...
[/quote]

_michaś wyluzuj  8)
sam przyznasz, że jest różnica pomiędzy "planuję i działam" i "jakoś to będzie"
może przykład dzieciaków i ich braku jest zbyt kontrowersyjny ...


_michaś

  • Gość
Odp: Historia 1000 strzał ;)
« Odpowiedź #36 dnia: Wrzesień 20, 2011, 05:46:01 pm »
Gdyż człowiek to informacja, nie materia. Większość atomów które stanowiły moje ciało 10 lat temu już dawno jest poza nim - wyszczane, wysrane, wypocone, wyoddychane, wyplute, a nawet wyrzygane ;D ;D.
[...]
P.S. Nie pytajcie się ile mam biologicznych dzieci - na pewno więcej, niż ktokolwiek z Was :P
Przepraszam, a czy te rzygi też się liczą czy nie...? ;D

_michaś

  • Gość
Odp: Historia 1000 strzał ;)
« Odpowiedź #37 dnia: Wrzesień 23, 2011, 11:48:08 am »
Z perspektywy lat, to utworów Antonio Vivaldiego nie ma co porównywać do "Majteczki w kropeczki". Cztery pory roku przetrwały trzysta lat, majteczki nie przetrwają trzydziestu.

Tak przy okazji:
Portal Interia podaje wielkimi literami "To już koniec taniego gazu. Wkrótce litr LPG po 2,70". Jako przyczynę podaje: "To skutek m.in. wciąż wysokiego poziomu cen ropy i paliw gotowych na rynku europejskim przy gwałtownym osłabieniu złotego wobec dolara - wskazali analitycy rynku paliwowego."

To ciekawe tłumaczenie, bo ceny ropy ostatnio mocno spadają:
http://marketoracle.co.uk/images/Crude_Oil_Chart.png
A z wykresu wynika, że cena ropy dojechała do poziomu oporu (w granicy 90USD za 160 litrów) i niewykluczone, że może zacząć zaliczać spadki.
Ceny spadły (oczywiście nie u nas), w tej chwili jest już 80.5USD za baryłkę (160 litrów).

Cytuj
A będzie gorzej - MF wypuściło już na rynek prawie wszystkie możliwe posiadane euro celem osłabienia euro względem pln. Jak już nie było czego wypuścić, to zaczęło mówić, że wypuści (ot, taki straszak słowny - a bo minister finansów powiedział).
No i w końcu mamy: PLN: Interwencje słowne NBP i MF w obronie złotego

dany

  • Stowarzyszenie
  • Stały bywalec
  • *
  • Wiadomości: 920
Odp: Historia 1000 strzał ;)
« Odpowiedź #38 dnia: Wrzesień 23, 2011, 01:54:55 pm »
...2. odbiorcy o podwyższonych ambicjach (zwykli artyści,... ludzie na stanowiskach, którym nie zawsze się chce, ale muszą reprezentować pewien poziom, niezły gust...itd.)...
...U nas powyższa klasyfikacja nieco się zaciera, bo w wielu wypadkach ludzie na stanowiskach...nie są zmuszani przez rodzimą rzeczywistość - by chcąc nie chcąc trzymać pewien poziom oceny sztuki...i w wielu wypadkach można ich zaliczyć zdecydowanie do kategorii 3-ciej. 

Przypomniał mi się stary kawał o tym jak Lenin i Trocki odwiedzili muzeum sztuki nowoczesnej i pokazano im dzieła kubistów. Spojrzeli jeden na drugiego dziwnym wzrokiem i obaj stwierdzili "nie rozumiem". I byli to ostatni przywódcy ZSRR nie znajacy się na sztuce.
Sage 35#

PK

  • Gość
Odp: Historia 1000 strzał ;)
« Odpowiedź #39 dnia: Wrzesień 24, 2011, 02:05:52 pm »
Sztuka może istnieć również bez fizycznego odbiorcy-adresata...a jej wartość estetyczna jest niezależna od tego - kto ile chce aktualnie za dane dzieło płacić. Oczywiście aspekt finansowy towarzyszy pracy twórców, bo chcą i muszą żyć, oraz wykonują niejednokrotnie ciężką pracę.
Natomiast to poziom wyrobienia estetycznego odbiorcy decyduje o zapłacie dla twórcy...przez co autorzy "majteczek w kropeczki"...żyją sobie jak pączki w maśle,... cynicznie pełniąc w muzycznym świecie rolę... złośliwego wirusa.

Był czas kiedy architektom płaciło sie u nas głównie za szybkie przeprowadzenie arcy-skomplikowanych procedur związanych z uzyskaniem pozwolenia na budowę. Ten architekt był ceniony - który potrafił w imieniu inwestora - uzyskać ten świstek w zaledwie kilka miesięcy. Wraz ze wzrostem poziomu i wyrobienia estetycznego odbiorcy,...od architektów zaczyna oczekiwać się pomału tego do czego kształci się ich od lat i co jest celem ich pracy. Nieszablonowa estetyka i nowoczesność z wolna zaczynają sprawiać przyjemność naszym krajowym Inwestorom, do tej pory trzymającym się kurczowo wyłącznie tego co mogli ujrzeć na starych obrazkach Kossaków. 

PK

  • Gość
Odp: Historia 1000 strzał ;)
« Odpowiedź #40 dnia: Wrzesień 24, 2011, 05:49:50 pm »
Nie ma dzieła sztuki bez odbiorcy. Rzeźba - to tylko bryłka marmuru, muzyka - to tylko drgania powietrza - a co przedstawia, wyraża - powstaje dopiero w mózgu odbiorcy. 

 :) ;)...przykład z karaluchami ujawnia Twój niewątpliwy talent literacki. Uśmiałem się zdrowo...

...no cóż, ryty na płaskowyżu Nasca...przez wieki nie posiadały żadnego fizycznego odbiorcy, podobnie misterne maszkarony i święte figury - na szczytach gotyckich katedr. Co więcej, twórcy pewnie nigdy nie wpadło do głowy, że ktoś poza-metafizyczny będzie się zachwycał jego pracą. Wielu malarzy magazynuje swoje doskonałe szkice, projekty i obrazy...wykonywane pod wpływem przymusu tworzenia...i nie pokazuje ich nigdy nikomu. Niekiedy dzieła czekają na swojego odbiorcę dziesiątki, a nawet setki lat. Ile doskonałych dzieł sztuki tworzy sama natura, w skali makro i mikro...a człowiek dopiero w miarę cywilizacyjnego rozwoju i udoskonalania narzędzi jest w stanie je dostrzegać i podziwiać (niektórzy nie są do tego zdolni nigdy...)
Nie umniejsza to faktu, że dzieła te od początku powstania posiadały estetyczną wartość...jak łuk niezależnie czy leży w walizce czy pracuje na strzelnicy... posiada konkretną zdolność do rażenia celu.
Jeśli chcesz możesz dodać do słowa "wartość estetyczna" - o której piszę, słówko "potencjalna".
Oczywiście ta wartość estetyczna zależy od poziomu i wrażliwości odbiorcy...podobnie jak tenże łuk razi cel skutecznie albo nie,...w zależności od tego jaki łucznik się nim posługuje.
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 24, 2011, 07:52:04 pm wysłana przez PK »

_michaś

  • Gość
Odp: Historia 1000 strzał ;)
« Odpowiedź #41 dnia: Wrzesień 24, 2011, 07:02:33 pm »
W tej klasyfikacji - zgodnie z istotą wszelkiej sztuki - nie jest istotne dzieło, lecz jego odbiorca. Bo przecież obraz bez odbiorcy jest tylko kawałkiem płótna lub dechy z plamami farby, niczym więcej.
Cytuj
Wraz ze wzrostem poziomu i wyrobienia estetycznego odbiorcy,...od architektów zaczyna oczekiwać się pomału tego do czego kształci się ich od lat i co jest celem ich pracy. Nieszablonowa estetyka i nowoczesność z wolna zaczynają sprawiać przyjemność naszym krajowym Inwestorom, do tej pory trzymającym się kurczowo wyłącznie tego co mogli ujrzeć na starych obrazkach Kossaków.
Czy aby Piotrze nie piszesz dokładnie o tym samym, o czym napisał Joopsa...?

PK

  • Gość
Odp: Historia 1000 strzał ;)
« Odpowiedź #42 dnia: Wrzesień 24, 2011, 07:46:36 pm »
Czy aby Piotrze nie piszesz dokładnie o tym samym, o czym napisał Joopsa...?

Robert twierdzi,  że sztuka bez adresata, zamówienia i pieniędzy istnieć nie może. Ja twierdzę, że istnieje. Ponadto Robert daje do zrozumienia, że sztuka która się nie podoba - jest bezwartościowa... Ja twierdzę, że nie jest to reguła.

W zakresie architektury (jako niewątpliwej dziedziny sztuki*...) Robert ma po części rację, bo projekt wykonany na papierze i odłożony na półkę...tylko teoretycznie przypomina zapisaną nutami muzykę, która nie doczekała się koncertu. Muzykę zawsze można odtworzyć w każdej chwili,...natomiast dobry projekt jest zawsze powiązany z konkretnym terenem i kontekstem uwarunkowań związanych z lokalizacją, więc w tym wypadku coś co nie znajduje akceptacji inwestora i trafia "na półkę"... z reguły trafia tam na zawsze i nie ma szans na odsprzedanie komu innemu - jak obraz, rzeźba, utwór muzyczny,... I w tym wypadku sztuka zwana architekturą - bez inwestora zaistnieć nie może. Architekt musiałby sam finansować sobie zakup działki i budowę swoich pomysłów. Niektórzy moi koledzy po fachu...bawiący się jednocześnie w developerów - właśnie to robią, będąc jednocześnie Projektantem, Inwestorem i Wykonawcą.

*- w krajach poważnie traktujących swoją materialną spuściznę...Architekci podlegają Ministerstwu Kultury i Sztuki, w krajach jeszcze barbarzyńskich :)...Ministerstwu Infrastruktury i Transportu...lub w najlepszym wypadku - Budownictwa.  
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 24, 2011, 07:51:21 pm wysłana przez PK »

pio

  • Stowarzyszenie
  • Stały bywalec
  • *
  • Wiadomości: 1746
    • https://www.facebook.com/StowarzyszenieLuczniczeGryf
Odp: Historia 1000 strzał ;)
« Odpowiedź #43 dnia: Wrzesień 24, 2011, 10:32:58 pm »

Sztuka taka jak architektura - jest w przeciwieństwie do dzieł "przenośnych"...przymusowym dobrem publicznym - w zakresie jej wartości estetycznej. Jest widoczną spuścizną cywilizacyjną, która tworzy wizytówkę nie tylko właściciela i projektanta...ale dorobku społeczeństwa. I często...pozostaje przez lata, przeżywając budowniczych i Inwestorów. Dlatego właśnie architekci - są zawodem publicznego zaufania,...bo dorobek materialny pozostawiany przez społeczeństwo...dla historii...jest m.in. w ich rękach. Sytuacja gospodarcza gdy architekt by przeżyć, musi podejmować zlecenie na realizację cygańskich tralek, kopułek i złotych szprosów w oknach - bo Inwestor sobie tego życzy i basta!...przekłada się niestety na dewaluację dość trwałej wizytówki cywilizacyjnej społeczeństwa.

Katalogi jednorodzinnych domków... nabyte w kiosku, odgrywają pewną skuteczną rolę...bo dzięki nim Inwestorom łatwiej zdefiniować swoje preferencje,...ale nie słyszałem jeszcze o przypadku, gdy taki katalogowy domek trafiłby bez zmian do realizacji. Przy wprowadzaniu zmian do gotowej dokumentacji kupionej za grosze "z katalogu" - jej cena lawinowo rośnie... i cały projekt niezbedny do uzyskania pozwolenia na budowę...osiąga cenę nie wiele mniejszą niż przy indywidualnym projekcie zamówionym "na miarę" u projektanta. Opłacalność korzystania z takich kioskowych katalogów jest wtedy, gdy godzimy się w 100% na to co tam mamy wyrysowane. O wartości estetycznej zdecydowanej większości katalogowych, domotypów...nie będę się wypowiadał.


Jakbym słyszał wykładowcę.. :P nie sposób się nie zgodzić..
zapalony łucznik

_michaś

  • Gość
Odp: Historia 1000 strzał ;)
« Odpowiedź #44 dnia: Wrzesień 24, 2011, 11:32:56 pm »
Niewątpliwie obydwaj macie rację :)

Prawdziwych znawców jest zwykle mniej niż tylu, ilu chciałoby się za takich uważać. Tylko co z tym zrobić? Zezwolić projektować tylko tym, którzy są wrażliwi na estetykę, funkcjonalność i potrafią dobrze wykonać projekt? Przeciętny zjadacz chleba czekałby na projekt domu tyle, co w PRLu czekało się na założenie telefonu czy malucha na przedpłatę.

Jeżeli patrzeć na architekturę praktycznie - przez pryzmat gotówki - to można byłoby nabawić się bólu głowy. Jeden inwestor chce tralki i filarki, drugi zbudować dom w stylu góralskim na Kaszubach a trzeci salon od północy. Z czasem okazuje się, że jest to jak przebijanie muru głową. I, że tak to kolokwialnie ujmę - sztuka, żeby żyć musi się prostytuować.

Dosyć ciekawie robi się, jak trzeba wytłumaczyć klientowi, że "możliwość dokonania drobnych zmian" nie oznacza, że można sobie "tylko" przesunąć schody w inne miejsce, bo od razu zmieniają się parametry konstrukcji.

Wykonanie projektu domu dopracowanego pod każdym względem wymaga przeanalizowania i skonsultowania z inwestorem (który zwykle sam nie wie czego chce i zmieni pięć razy pomysł) niesamowitej ilości rzeczy. Dla przykładu - jeżeli inwestor chce kominek, to jaki? Narożny czy prosty? A może chciałby wykorzystać go do ogrzewania wody? I dodatkowo, skoro kominek ma służyć do grzania, to czy rozprowadzanie ciepła ma być grawitacyjne czy może potrzeba opracować mechaniczne? I jeżeli mechaniczne, to trzeba tak umieścić turbiny, żeby nie wypadły nad sypialnią... i tak dalej.

Czas na bardzo dokładne opracowanie projektu jest kilka razy dłuższy niż zwykle, co też powinno mieć odzwierciedlenie w wynagrodzeniu projektantów. Podejrzewam, że jednak inwestor zasypany takimi szczegółowymi pytaniami szybko by uciekł do kogoś, kto zacznie wreszcie budować bez zadawania zbędnych pytań. :D

Póki co, w mojej okolicy jest bardzo ładnie. Mogę cieszyć się lasem, podglądać każdego dnia sójki, sroki, mazurki, sikorki, bażanty. Co jakiś czas przychodzą sarny i można spotkać też gąsiorka... I naprawdę ostatnia rzecz, której bym sobie życzył to zamiast schronienia dla zwierząt jakiś domek z tralkami, kopułkami, kolumienkami zrobiony w odległości 2m od granicy działki z każdej strony.