Łucznictwo tradycyjne > Tematy związane z techniką strzelania

Strzelanie intuicyjne

(1/18) > >>

Rosomak:
Witam !
Jeżdżąc na imprezy łucznicze zaobserwowałem że wielu łuczników strzelając z łuków uznawanych za historyczne stosuje współczesne metody celowania ciągnąc cięciwę np. do nosa i ust  zamykając przy tym jedno oko.
Są tez łucznicy , chociaż w zdecydowanej mniejszości którzy strzelają intuicyjnie , ciągnąc cięciwę z boku głowy i nie przymykając oka.Taki strzał to jak rzut kamieniem gdzie całe ciało wie jak "to" zrobić  by pocisk trafił w cel.
Wbrew pozorom takie strzelanie nie jest trudne, po prostu wymaga ostrzelania się i poznania własnego sprzętu- łuku i strzał.
Sam tez strzelam tym sposobem i polecam go innym.Nieraz gdy coś  mi nie wychodziło i próbowałem celować okazywało sie ze wyniki miałem takie same lub ciut gorsze, to po co sie "męczyć" przy celowaniu ? Wystarczy naciągnąć i już :)Może uda mi sie przekonać niektórych 'sportowych " do zmiany w swoim strzelaniu :)
Pozdrawiam- Rosomak.

Morlokus:
Ja osobiście wiele czytałem o celowaniu w łukach tradycyjnych - tak jak pisałeś - du ucha, do body itd. ale mnie osobiście (jako początkującego) bardzo irytowało strzelanie intuicyjne! Jak to przecież trzeba celować żeby trafić! Aż wreszcie usłyszałem teorię z kamieniem, która mnie przekonała i jak na razie mam leprze wyniki w strzelaniu intuicyjnym niż w celowanym :)
Polecam spróbować tym, którzy jeszcze nie próbowali! :)

Ivar Trzy Strzały:
Nie ma nic piękniejszego niż strzelanie intuicyjne! Ludziska, nie dajcie się zwieść jakimś celownikom, stabilizatorom... (wybaczcie, bloczkowcy  ;)) To tylko przeszkadza i kosztuje, a jak odpadnie albo się zgubi to szkoda :)
Dwa lata temu podczas "Najazdu Barbarzyńców" w Ogrodzieńcu dla odreagowania trudów ciągłego biesiadowania wymyśliliśmy sobie strzelanko (tutaj pozdrowienia dla Jaro  :)). Wyleźliśmy na pozostałości murów obronnych i strzelaliśmy przez czały dziedziniec do tarczy. W środku nocy. Nie widzieliśmy tej tarczy, tylko strzałę przez kilka początkowych metrów, kiedy akurat przelatywała pod latarnią. I co? Frajda nie do opisania, a co najlepsze, skupienie podobne jak przy strzelaniu w dzień... co najwyżej wszystkie strzały pod, nad, albo gdzieś obok. Nie było widać, nie było mowy o korekcie, siła wyższa  ;D ale powtarzalność tego co się robi dawała wymierną satysfakcję. Polecam każdemu bo jak się człowiek nie może (nie musi) skupiać na celu, którego nie widzi to się bardziej koncentruje na dopracowaniu tych kilku oszczędnych, zawsze tych samych, nie zawsze potrzebnych  ;) ruchach, które kończą się zwolnieniem cięciwy. Może i ludzie trochę dziwnie wtedy na nas patrzyli... ale w tamtym roku strzelało już kilka osób, a w tym też nie mam zamiaru odpuszczać  :)

Odie:
A kto powiedzial ze jak sie nie ma celownika i stabiliztora to juz sie nie celuje, hm ???
Przeciez mozna celowac uzywajac konca grotu, punktu na majdanie, itp.

Jak o mnie chodzi - eksperymentowalem z roznymi metodami (bez celownikow i stabilizatorow): intuicyjne, point-of-aim, gap, itd.
Moje zdanie: intuicyjne jest fajne, szybkie, brzmi jak niezla droga na skroty ale dziala na malych odleglosciach: 15-20 metrow. Potem to juz ciezko trafic. Duzo tez zalezy od dnia, jaka masz akurat forme itd. Malo powtarzalne w ostatecznym rozrachunku.

Zdecydowanie polecam jakikolwiek systematyczny system celowania - szczegolnie dla poczatkujacych. Sam ciagle jestem na etapie eksperymentow ze sprzetem i celowaniem, ale jak dla mnie to celowanie ma przewage nad intuicyjnym strzelaniem.

Pozdr

Ivar Trzy Strzały:
Na dalekim wschodzie mawiają, że jak chcesz dać komuś w mordę to zaczynasz trenować boks... a jak chcesz się naprawdę doskonalić to wybierzesz karate, choć na efekty treningów będziesz musiał czekać duuużo dłużej. To do własnych przemyśleń, nie mam zamiaru nikogo siłą nawracać, wiadomo, kwestia gustu. Szanuję oczywiście sposób strzelania każdego, po prostu jakoś tak wyszło, że jestem z tej ultraintuicyjnej beczki  ;D

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej