Ja również zdecydowanie od "najsmaczniejszych"( bo tanich) i "najbardziej soczystych i różowiutkich"-i nie rzadko z serduszkiem w środku plastrów wędlin wolę dziczyznę lub ewentualnie drób z własnej zagródki. Towar mięsny( i nie tylko-np. również ryby)) z hipermarketów praktycznie do spożycia się nie nadaje, a tylko cena sprawia, że jest rozdrapywany i kolejki przy ślicznie wyeksponowanych ladach chłodniczych są długie. Ludziska wolą nie wiedzieć jak to jest i z czego zrobione i skąd to pochodzi, bo i po co? Zeżreć byle dużo i byle tłusto, bo przecież tłuszcz to energia-a tego nam niby potrzeba najbardziej!!! A nawiązując do tematu baraniny, to faktycznie zabawy przy jej przygotowaniu nim się ją zaserwuje na stół jest sporo, ale efekt końcowy jest wart tego czasu i zachodu. Również dziczyzna rządzi się swoimi prawami i chociażby comber z sarny, któremu nie poświęci się trochę czasu może zostać zbeszczeszczony, gdy się go rzuci pokrojony jak zwykły kotlet na patelnię, a potem nic dziwnego, że to jakieś twarde jak łyko, żylaste i nie do połknięcia. A przecież można go zamarynować, naszpikować zamrożoną słoninką, obsmażyć na gorącym tłuszczu w całości, by pozamykać pory,a następnie piec w piekarniku polewając od czasu do czasu powstałym przy tej "akcji" sosie i mięso jest soczyste i kruche że palce lizać! Można??? Można!!!!! I tak jak napisał Kolega Świstak-cyt. "to nie filet z broilera o rybim smaku i zapachu,który potraktowany czymkolwiek będzie ciut lepszy od samego siebie..." . Uważam, że każdy rodzaj mięsa można przygotować tak, że ciężko będzie uwierzyć, że zjedliśmy baraninę, koźlinę lub jagnięcinę,lecz do tego potrzebne jest choćby minimum wiedzy i odrobinę chęci. Koniny nigdy nie jadłem i pamiętam tylko z czasów swojego dzieciństwa jak ojciec przynosił(czasem) cienką kiełbasę lecz w dwa razy(mniej-więcej) grubszej kiszce niż obecna np. toruńska i niby była to kiełbasa z koniny. Lecz czy była na pewno-tego się pewnie nigdy nie dowiem...... .
DB