Wątek zaczął się od ostrego starcia właśnie w sprawie energii kinetycznej, pędu i tej całej fizyki łuczniczej. Odświeżyłem go podając pracę dr. Ashbyego, w której autor bardzo dokładnie wyjaśnił co czym jest - podałem to dla zainteresowanych oczywiście - bo Ordnung muß sein.
Moja mentalność jest typowo inżynierska. To, że czasy własnoręcznych napraw Syrenek minęły nie zmienia faktu że chcę wiedzieć, jak taka Syrenka działa, a rola dyletanta-ignoranta mi nie leży. Pozwala mi to np. na zorientowanie się, czy mechanik samochodowy nie wciska mi ciemnoty, za którą potem zażąda miliarda dolarów.
Przyznam się, że auta naprawiam sam w miarę możliwości, bo zrobię to i tak szybciej i zwykle nie gorzej niż profesjonalny warsztat, do którego trzeba odstać swoje w kolejce. Bardziej wyznaję zasadę "chcesz mieć coś zrobione dobrze - zrób to sam". Oczywiście w granicach rozsądku.Krótko mówiąc w tej materii są dwa rodzaje ludzi - jedni, którzy używają mózgownicy do opracowania właśnie takich tabelek i
ogólnie przyjętych jednostek, którymi teraz posługuje się w tej kwestii łuczniczy świat oraz drudzy, którzy muszą wykazać się jedynie umiejętnością skorzystania z tabelki.
Pozwolę sobie jeszcze na taką dygresję, że w latach 20 i 30 ubiegłego stulecia, właśnie wiedza była jednym z głównych czynników pozwalających rozprawić się z kryzysem gospodarczym. To właśnie ten element pozwolił odpowiednio zacisnąć pasa (
http://www.marketoracle.co.uk/Article16682.html).