Popieram w całej rozciągłości to, co doradził wyżej lucznikruda. Jest pewna minimalna klasa sprzętu, poniżej której naprawdę nie ma sensu schodzić. Bo tylko zrazisz się ćwicząc jakimś wynalazkiem. Są więc dwa wyjścia. Możesz doskładać trochę kasy i kupić przyzwoity łuk. Albo wybrać dobry sprzęt używany zamiast najtańszej tandety. Porządny łuk to także pewna lokata kapitału - zawsze odsprzedasz jak tylko z niego "wyrośniesz" i odzyskasz trochę włożonych pieniędzy, które zainwestujesz w kolejny sprzęt. Swojego pierwszego klasyka kupiłem właśnie od zawodnika z klubu za jedną trzecią ceny nowego łuku. I naprawdę nie żałowałem! A tandeta rozpadnie się bardzo szybko. Stracisz nie tylko zapał i nerwy, ale też sprzęt i ciężko składane pieniądze. Apacz na początek to też rozwiązanie. Opanujesz na nim abecadło a za kilka miesięcy będziesz już dokładnie wiedział czego od łuku oczekiwać.