...otóż ta totalitarna instytucja ma prawo strzelać do ludzi!!!
Rozumiem strzelanie do przestępców, którzy popełniają zbrodnię zawsze karaną sądownie (np. zabójstwo)
Na wstępie chciałbym podkreslić, że pozostawiając z boku mój sobisty stosunek do polowań, wszelkie regulacje tej kwestii w Polsce uważam za chore. Obowiązujący sytem jest dla mnie po prostu skrajnie wypaczony i szkodliwy. Być może dopuszczenie innych form, organizacji oraz sprawdzonych rozwiązań z nimi związanych doprowadziłoby do rozbicia myśliwskiego twowarzystwa wzajemnej adoracji i poprawy tej sytuacji. Z tego własnie powodu, inicjatywę kursu należy ocenić jako krok w dobrym kierunku.
Jest więc źle, ale wypisując tak daleko idące uproszczenia warto trzymać się jednak faktów. Po pierwsze kłusownictwo jest przestępstwem w większości znanych mi krajów i zawsze "karanym sądownie" (no bo jak przestępstwo można karać inaczej, może uwagą do dzienniczka?!)
Po drugie, uprawnienia Straży Łowieckiej reguluje Prawo Łowieckie. Może warto więc doczytać u źródła? W Art. 39 są bardzo szczegółowo określone warunki stosowania środków przymusu oraz broni:
(...)
4. Zastosowanie przez strażnika Państwowej Straży Łowieckiej środków przymusu bezpośredniego, o których mowa w ust. 3, powinno odpowiadać potrzebom wynikającym z istniejącej sytuacji i zmierzać do podporządkowania się osoby wydanym poleceniom.
5. Jeżeli zastosowanie środków przymusu bezpośredniego, o których mowa w ust. 3, okazało się niewystarczające lub ich użycie ze względu na okoliczności danego zdarzenia nie jest możliwe, strażnik Państwowej Straży Łowieckiej ma prawo użycia broni palnej
w następujących przypadkach:
1)w celu odparcia
bezpośredniego i bezprawnego zamachu na życie własne lub innej osoby,
2)przeciwko osobie, która usiłuje bezprawnie,
przemocą odebrać broń palną strażnikowi lub innej osobie uprawnionej do posiadania broni palnej,
3)przeciwko osobie nie podporządkowującej się wezwaniu do natychmiastowego porzucenia broni lub innego niebezpiecznego narzędzia, którego użycie
zagrozić może życiu lub zdrowiu strażnika albo innej osobie.
6. Użycie broni palnej powinno następować w sposób wyrządzający najmniejszą szkodę osobie, przeciwko której użyto broni, i
nie może zmierzać do pozbawienia jej życia, a także narazić na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia innych osób.
(...)
Te zapisy zostały oparte o funkcjonujące od dawna w prawie warunki obrony koniecznej. Znajdują także odzwierciedlenie w tak zwanym areszcie obywatelskim:
Art. 243 Kodeksu postępowania karnego:
§ 1.
Każdy ma prawo ująć osobę na gorącym uczynku przestępstwa lub w pościgu podjętym bezpośrednio po popełnieniu przestępstwa, jeżeli zachodzi obawa ukrycia się tej osoby lub nie można ustalić jej tożsamości.§ 2.
Osobę ujętą należy niezwłocznie oddać w ręce Policji. Są to przywileje, które prawo dało kazdemu z nas.
Użycie środków przymusu przez jakąkolwiek służbę (także leśną) musi być adekwatne do sytuacji i zagrożenia. Strażnik, który strzeli w lesie człowieka będzie
w każdym przypadku odpowiadał przed sądem jak za normalne za użycie broni. I tam, w oparciu o przepisy prawa może zostać uniewinniony lub nie. Mówiąc bardziej wprost - na swoim terenie (lasy państwowe) właściciel (czyli Skarb Państwa) ustala warunki i wskazuje służbę i środki w celu ich egzekucji. Niezależnie jednak od odpowiedzialności karnej, przekraczając granice prawa w przypadku ujęcia na gorącym uczynku, strażnik podlega także odpowiedzialności cywilnej za naruszenie dóbr osobistych. I często są to znacznie bardziej dolegliwe represje.
Jak dotąd, nie jest mi znany potwierdzony w ostatnich latach wypadek, w którym funkcjonariusz Straży Łowieckiej zastrzelił w lesie człowieka. Być może mylę się, proszę więc o korektę osoby, które takowe fakty znają. Jest natomiast wiele przypadków skutecznego ukarania członków zielonych służb właśnie za przekroczenie nadanych im uprawnień. Oto jeden z przykładów:
Stefan K., szef Państwowej Straży Łowieckiej w L...., zatrzymał w sierpniu ubiegłego roku myśliwego, którego posądził o kłusowanie. Teraz czeka go proces, bo według prokuratury przekroczył swoje uprawnienia. Stefan K. najpierw zatrzymał, a potem pod przymusem doprowadził na policję swojego kolegę z Koła Łowieckiego nr "xxxxx". Według śledczych strażnik łowiecki mógł zatrzymać myśliwego tylko na gorącym uczynku bądź w pościgu. Myśliwy nie kłusował, więc za przekroczenie uprawnień strażnikowi grozi do trzech lat więzienia. (w notce ukryłem dane pozwalające na identyfikację osób)
Druga strona konfliktu też nie jest bez winy - kłusownicy mają znacznie mniej oporów w kwestii użycia ostrej broni wobec strażników. I robią to często. Dość dużo szwendam się po lasach i jak dotąd nikt ze strażników do mnie strzelał. Owszem, byłem wielokrotnie legitymowany, ale to działanie dozwolone w granicach prawa. Gorzej wspominam natomiast spotkania z kłusownikami "przy pracy". Sądzę też, że w lasach znacznie większym problemem niż strażnicy są żelazne potrzaski, wnyki i setki innych pułapek, na które można się podczas takich wypraw natknąć. I zwierzęta ginące w nich w niewyobrażalnych męczarniach.
I wreszcie ostatnia kwestia. Jak dotąd polskie lasy są ogólnie dostępne, czego nie można powiedzieć o rozwiązaniach obowiązujących w wielu innych krajach europejskich. I nie wiem, czy gdziekolwiek w W. Brytanii, Francji, Hiszpanii czy Niemczech można ganiać bezkarnie po lasach z bronią, kłusować sobie i jednocześnie nie narazić się na podobne represje. No, ale tam pewnie do kłusowników strzela się z procy, i niewątpliwie kulkami z grochu...