Dawno, dawno temu, kiedy bloczki nie były jeszcze tak ładne a ja skończyłem pierwszą przygodę z łucznictwem w szkole podstawowej na niezłym łuku ze sklepu sportowego, którego wszyscy mi zazdrościli i w 2002, będąc w okolicach Seattle postanowiłem przyjrzeć się bliżej łukom MARTIN-a. Odwiedziłem skep z z ich produktami. Podano mi nowy model Pantery>Naciągnąłem jakoś palcemi i odruchowo zwolniłem cięciwę. Zrobiło mi się bardzo głupio. Przepraszam szczerze a pan sprzedawca mówi, że mi daruje i ŻE WYSLĄ ZARAZ ŁUK DO PRODUCENTA NA PRZEŚWIETLENIE CZY NIE MA JAKIŚ MIKROPĘKNIĘĆ. W ramach pokuty ok 10 lat póżniej kupiłem łuk Martina ale mimo, że nigdy nie miałem suchacza i sytrzelam ciężkimi strzłami jedno ramię rozwarstwiło się. Dobrze, że nie poluję bo Niedzwiedź Gryzyli mógłby nie czekać.... ! Reklamacja ramion była szybka i bezboleśna!