Heh, coś nie mam szczęścia.
2 lata temu był świeżutki dzidziuś w domu i zrezygnowałem.
W zeszłym roku mój zespół (zebrany z resztą tutaj, pozdrowienia dla krisa o poranku
) się połamał i musiałem porzucić plany podboju.
W przyszłym roku znów będzie dzidziuś...
A forma spada