Blaszka obnaża wszystkie błędy w technice. Z widełkami opadającymi można się nigdy nie nauczyć poprawnej i strzelać :-). Ja zaczynałem na zwykłej widełkowej, w recurve mam prosty drucik na którym strzała ledwo leży. Spada tylko wtedy kiedy ruch nie jest płynny i coś szarpnę.
Trochę nie rozumiem co ma naciąganie do poprawnego strzelania?
Chyba najważniejsze jest prawidłowe kotwiczenie, a potem umiejętne odpalenie spustu czy to poprzez rozerwanie układu, lub naciśnięcie triggera.
Proces strzału zaczyna się w momencie zakotwiczenia.
Tu się trochę różnimy w podejściu, bo dla mnie proces strzału zaczyna się
w momencie założenia strzały na cięciwę. A z tego wynika cała reszta rozumowania o technice.
Wprowadzenie bloczków trochę to pozmieniało bo dzięki nim,
ludzie mogą strzelać z łuków, których normalnie nie daliby rady naciągnąć.
Dzięki bloczkom, mogą "przełamać" 60# łuk, a potem postać z pół minuty ze strzałą przy twarzy,
żeby ochłonąć po wysiłku i móc wycelować
Jak dla mnie, lucznictwo to sztuka wojenna, więc myślę o tym trochę jak o sztuce walki.
Jak widzę, że ktoś się mocuje z łukiem, to myślę sobie, że jest dla niego za ciężki/ za mocny.
Trochę tak, jakby patrzeć na gościa który chce władać mieczem którego nie ma siły dźwignąć.
Dla mnie strzał nie tylko powinien trafić ale jeszcze powinien wyglądać
Jeden płynny ruch i strzał.
Na Legolasa w Hobbicie dlatego się tak dobrze patrzy,
bo wygląda tak jakby jego łuk był lekki jak piórko
Znam wielu bardzo dobrych łuczników co "dziwnie" naciągają łuki przechylając się na boki i szarpiąc łukiem,
a jak przychodzi moment strzału to trafiają w dyszki lub w kill zony.
To oczywiście prawda, bo koniec końców, nie ważne jak strzelasz,
bylebyś robił to zawsze tak samo a uzyskasz taki sam wynik
Wiem, trochę filozoficzne wywody, ale taki mój pkt widzenia odziedziczony ze strzelania recurve