Najbardziej dyskusyjny jest humanitaryzm zadawania zwierzętom śmierci. Zwykle ludziom wydaje sie, że jak się przewróci - to już nie żyje i nie czuje. Zastanawiające są jednak badania które zostały przeprowadzone w tej kwestii, poprzez pomiar poziomu związków chemicznych powstających we krwi na skutek silnego stresu. Zmierzono je u zwierzęcia które "padło w ogniu" po perfekcyjnym strzale ze sztucera i u innego - przez które, równie perfekcyjnie przeleciała myśliwska strzała z broni cięciwowej - i które po paru chwilach straciło świadomość z upływu krwi. Wbrew intuicyjnym oczekiwaniom poziom chemii stresu u zwierzęcia zastrzelonego z broni palnej był dużo większy.
Tak więc te argumenty łatwe są do zbicia,...jedynie wtedy gdy rozmawia się przy piwie.
No faktycznie, teraz to rozmawiamy jak po wielu piwach, bo nie podał Pan ani o jakie związki chemiczne chodzi, coś Pan namącił o "związkach chemicznych powstających we krwi" - gdy we krwi nic nie powstaje, może się co najwyżej do krwi wydzielić, ani nie uwzględnił Pan zasadniczej różnicy - na poziom stężenia substancji X ma wpływ nie tylko ilość wydzielonej do płynu substancji X, ale i ilość samego płynu. A te ilości są różne dla istoty krwawiącej (rana kłuta) i mniej krwawiącej (rana postrzałowa).
Przy czym paradoksalnie po uwzględnieniu tych czynników Pański argument może paść - bo jak się wydzieli do krwi tyle samo jakiegoś "czynnika stresu" przy postrzale i ranie kłutej - to upływ krwi przy ranie kłutej spowoduje co prawda zmniejszenie się równomierne i ilości rozpuszczalnika (wypływającej krwi) i ilości substancji rozpuszczonej (jakiegoś "czynnika stresu" który opuścił organizm razem z wypływającą krwią) - ale przy ranie kłutej przed wystąpieniem wstrząsu oligowolemicznego (śmierci) występują mechanizmy kompensacyjne - m.in. przesunięcie innych płynów do krwi - i wtedy stężenie substancji X w pozostałej resztce krwi dla przypadku rany kłutej będzie myląco mniejsze niż dla przypadku rany postrzałowej.
Poza tym szczegóły mało kto pojmie i dyskusja zamieni się w bicie piany fachowców, których nie tylko mało kto zrozumie, ale których argumentów mało kto będzie chciał słuchać.
Co do celności strzału z broni palnej i z łuku myśliwskiego, należało by wziąć pod uwagę maksymalne odległości etyczne w łowiectwie, strzelców na jednakowym poziomie wyszkolenia w swojej broni i cel jednakowej wielkości (powiedzmy kółko o średnicy 10cm).
Sztucer myśliwski - 200m, myśliwski łuk bloczkowy - 45m.
Nie byłem świadkiem takiego eksperymentu, ale sądzę, że wyniki mogłyby być porównywalne.
Jezusicku, ja zupie, a Pan o... drugim daniu
Co to oznacza "maksymalna odległość etyczna"?
Czy ktoś zachowuje się etycznie, czy nie - zależy albo od grożących kar, a gdy są one nie do wyegzekwowania (przecież przestrzegania "odległości etycznej" dla pojedynczego myśliwego nie da się prawnie wyegzekwować) - od decyzji samego myśliwego.
Otóż gdy się widzi zbliżający się powoli z oddali upragniony cel - chcąc nie chcąc może wziąć chętka, by go spróbować ustrzelić wcześniej. Im mniejsza jest odległość skutecznego strzału dla danego rodzaju broni - tym dłużej trwa pokusa, by jednak spróbować strzelić z odległości "nieetycznej". I flinciarz Pana pokonał argumentami.