Sprawiłem sobie spust palcowy i jestem po pierwszym strzelaniu (323pkt/50m), muszę przyznać że odczucie strzału wykonanego w sposób niezamierzony bardzo mocno się różni od strzału wyzwolonego świadomie;) Jest po prostu kompletne zaskoczenie strzałem, człowiek myśli: CO TO BYŁO;) No i co ciekawe znacznie łatwiej mi teraz utrzymać się w żółtku, więc moje tańce z celownikiem być może wynikały z tego że strzelałem świadomie spustem nadgarstkowym. Wygląda na to że psychika faktycznie potrafi płatać figle... Na minus to nieprzyzwyczajenie do tak długiego celowania czego skutkiem jest większe zmęczenie ręki. Strzały siadały dużo niżej niż z nadgarstkowego , trochę mnie to dziwi...
PS Pierwsza strzała poszła prosto w krzaki
, A ja dostałem w pysk spustem