Chciałbym podzielić się pewną wątpliwością.
Wracam do strzelania po wielu latach. Mam w miarę - jak sądzę - dobrze wyćwiczone ruchy po strzelaniu z łuku klasycznego. Zasady prowadzenia ręki cięciwnej były bardzo skrupulatnie przestrzegane w sekcji. Jedna z nich dotyczyła trajektorii łokcia - który musiał przebyć drogę możliwie równolegle do podłoża, aby na koniec wznieść się nieco, gdy cięciwa docierała do nosa.
Rozumiem, że zasada ta miała na celu utrzymanie równowagi między barkami przez cały czas naciągania.
Strzelając teraz, po latach, z łuku bloczkowego - gdzie siła naciągu w początkowej fazie na pewno przekracza tę, którą miałem w swoim dawnym klasyku, czuję, że przestrzeganie sztywno tej zasady trochę mi utrudnia życie.
Na pewno powrót po latach wymaga odbudowy konkretnych mięśni i formę trzeba po prostu wyćwiczyć, ale widzę, że po pierwszych treningach - kiedy to trochę sobie "dołożyłem", zacząłem, omijając lekki ból barku, prowadzić łokieć inaczej, niż ongiś trener mi kazał.
Pomijam sprawę, że w ogóle nie powinno boleć, ale raczej ciągle nie jest to naderwanie żadnego zaczepu, tylko reakcja od dawna nie używanego w ten sposób stawu (czas pokaże, ale myślę, że umiem odróżniać te rzeczy) - zastanawiam się raczej, czy bloczek przez swoją odmienną konstrukcję nie dopuszcza pewnych odstępstw od klasycznej techniki.
Wyraźnie łatwiej i bardziej komfortowo jest mi poprowadzić łokieć nieco "dołem" - w taki sposób, że dołączam do pracy barku i pleców biceps w początkowej fazie naciągania. Mam wrażenie, że intensyfikuje to pracę mięśnia najszerszego grzbietu, a powoduje jakby "stulenie" tego rejonu, który mnie bolał po naciąganiu "klasycznie" i wyraźnie omijam teraz to przeciążenie (ból pojawiał się w okolicy wzniesienia przy więzadle barkowo-obojczykowym - przynajmniej jako laik tak go mogę spróbować zlokalizować patrząc na atlas)
Dociągając cięciwę po let-offie wykonuję odruchowo natychmiast korektę ustawienia łokcia i po tej "skulonej" nieco drodze - dociera on w to miejsce, które zajmował zgodnie z tym, co miałem wyuczone. Wielkiej różnicy na tarczy nie widzę - przypuszczam, że po prostu wyłapuję balans w pozycji barków i tak.
Natomiast chciałbym wiedzieć, czy ktoś miał podobne spostrzeżenia do moich przy naciąganiu łuku bloczkowego? Może ktoś naciąga właśnie w ten sposób?
Czy opisane naciąganie może być szkodliwe, groźne?
Pozdrawiam,