Najpiekniejsze zawody jakie pamiętam to były pewne deszczowe mistrzostwa Polski...
Tak...te zawody zapewne na długo pozostaną w pamięci uczestników. Taki nastrojowy klimat - w chmurnym, zamglonym lesie, pośród rzęsistej ulewy i błotnistych pagórków, nie zdarza się zazwyczaj. Figury zwierząt w tej nieprawdopodobnej scenerii wyglądały nad wyraz sugestywnie.
Pamiętam jedną z figur - bodajże wilk (lub kojot jakiś) któremu z mlecznej mgły niewyraźnie wystawały dołem - jedynie nogi. Próbując zgadnąć gdzie jest umiejscowiona kill-zone, zastanawiałem się w którą stronę owa gadzina ma głowę . Bez szans - by dojrzeć. Strzelałem na zasadzie zgadywanki (jak kłusownik jakiś) - najwyżej będzie zadek a nie komora. Ale jednak miałem szczęście.
Co do skali trudności na 3D - zgadzam się z opinią Adama. Nasze zawody to w większości przypadków odległości dwudziesto-paro, ew. trzydziesto metrowe,... gdzie dystanse zbliżone do maksymalnych zdarzają się jedno- dwu-krotnie na 28 stanowisk.
Dla mnie ważniejsza jest chyba jednak ciekawa arnżacja stanowiska - która ma na celu złapać łucznika w pułapkę błędu oceny odległości,...pogranie skosem, światłem, cieniem, wodą, nierównym terenem na przedpolu,...itp., niż sam ekstra daleki dystans. Ten zaś powinien zgodnie z regulaminem - korespondować z wielkością figury.
Fakt jednak, że na czeskich i słowackich zawodach...więcej jakby strzelania na dystanse powyżej 30-tu metrów.