Witajcie.
Tak pół żartem pół serio chciałem napisać moją krótką refleksję w temacie "jak często wymieniacie strzały". Jak kupowałem sprzęt dostałem zestaw 12 strzał. Potem było jak w takich wierszykach - wyliczankach:
- miałem dwanaście strzał. Trzy zaryły się w ziemię (dwie po przestrzeleniu celu, jedna z mojej głupoty) zostało ich tylko dziewięć [1]
- miałem dziewięć strzał... zrobiłem strzałochwyt i oczywiście dwa razy udało mi się pocelować w śrubę skręcającą (raz zluzowała mi się podstawka innym razem miałem źle dokręcone lipko) ... zostało już siedem
- z siedmiu strzał jedną kumpel pocelował dokładnie w tą samą śrubkę - zostało już tylko sześć
- miałem sześć strzał ale w jednej rozsunął się nock i teraz strzała zsuwa się z cięciwy. Zostało już tylko pięć
- pięć strzał leżało w walizce, do chwili w którym jedna z nich nie oberwała w lotki - zostało już tylko cztery
- cztery strzały mam w walizce, ale zauważyłem, że jednej z nich zaczyna wysuwać się grot...
W sumie, myślę że zrobiłem nimi jakieś 2-3 tysiące strzałów. Zastanawiam się, czy to normalne czy ja po prostu mam pecha?
Kończąc opowiadanie z cyklu "wzruszyła mnie twoja historia" parę konkretnych pytań:
- chciałbym wymienić na tych strzałach które mi zostały lotki - jak odkleić stare?
- jaki macie patent żeby odkleić rozwalonego nocka?
- czy te promienie w które wbił się grot (optycznie widać uszkodzenie na jakieś 3-4 cm) nadają się tylko do wyrzucenia czy można byłoby na przykład je przyciąć do mniejszej długości i byłyby ok dla łuku o krótszym naciągu?
- zauważyłem, że warstwa karbonowa z czasem robi się taka jakby wytarta - jakby miała taki jasno-mleczny nalot. W którym momencie uznajemy, że żywot strzały się skończył?
Pzdr.
Michał
[1] Dlatego myślę o zakupie siatki zabezpieczającej - w sumie w końcowym rozliczeniu powinna się zwrócić jak strzały nie będą ginąć.