Piotrze, moim zdaniem przyzwyczajanie głowy do działania w emocjach na zawodach to pikuś w porównaniu z tym co się dzieje przy takim sposobie polowaczki. Podobno jazda jest większa niż przy polowaniu z ptakiem, a to już daje mega kopa emocjonalnego.
Niektórzy twierdzą, że części strzałów w ogóle się nie pamięta - co chyba potwierdza działanie w takich chwilach instynktu (z domieszką dużych emocji) bez zbytniego myślenia.
A techniczny trening? Pewnie sporo chłopaków polujących z łukiem to koślawcy (jak ja
), co nie przeszkadza im skutecznie strzelać na mini dystansach
Nie, nie żartuję - oczywiście trening, trening, trening i jeszcze raz trening...
Choć to tylko moje gdybania, bo w takich zawodach jak dotąd jeszcze nie startowałem.
Pozdrawiam
Darz Bór