Rzadko? Wcale nie pisuję:) (czasem jakoś mnie tak najdzie, zawsze wolałem słuchać niż paplać a tym bardziej pisać;)
Brak czasu.
Rodzina, psiaki,polowaczka no i treningi. Sam przyznasz, że lepiej potrenować i pomyśleć niż siedzieć przed ekranem.
Masz rację jeśli chodzi o kierunek. Zresztą wspominałem o rozmowie z Panem Dzięciołowski w "Braci...", który o tym mówi.
Jednak to nie takie proste moim zdaniem.
Wszędzie czarne owce się zdarzają i do tego zawsze właśnie to o nich jest najgłośniej. PZŁ potrzebuje drastycznych zmian lub zdrowej konkurencji.
Wspomniałeś o "uboju". To też sprawa trudna. Takie (jak wspomina Dzięciołowski) niemieckie podejście jest w Polsce mocno zakorzenione-mówię o trofeach (także we mnie). Dziczyzna wspaniała sprawa, ale u mnie najważniejsze są emocje, cierpki posmak w ustach po sukcesie;), wspomnienia i trofeum, którym jest właściwie wszystko i nie musi to być wcale rekord. Jak spojrzę na ścianę czy do szafy obrazy stają mi przed oczami...
Takie postępowanie planowane wiele kół trzyma przy życiu ze względu na ogromne odszkodowania jakie muszą wypłacać. Dewizowcy (o których wyżej chyba nie wypowiadano się najlepiej) są często złem koniecznym, aby utrzymać koło. Jeśli nie będzie koła większość jego członków musiała by się prawdopodobnie pożegnać z łowiectwem. Czy któryś z łuczników chciałby się pozbyć sprzętu i przerwać to co robi? Zaraz ktoś powie jak by nie hodowali tyle dzików to by nie było tyle szkód. Po pierwsze myślenie w kategorii jednego czy kilku obwodów to porażka, przyroda nie zna granic, należy myśleć całościowo.
Po drugie kto utrzyma w ryzach populację dzika jeśli się nie będzie go strzelać dużo??? Kukurydzy i innego super papu wszędzie pełno a zakazać huczek dzikom (które teraz odbywają się w mniejszym lub większym stopniu prawie cały rok z powodu zmian jakie pocznił człowiek) raczej się nie da.
Zmieniliśmy tak mocno środowisko, że nie jestem pewien czy przy małym, tylko z sercem i pasją polowaniu to wszystko się nie rypnie. Znowu odsyłam do artykułu w "Braci Łowieckiej"(bo gorący) gdzie mowa o gazowaniu populacji zwierząt, która po zakazie polowania nadmiernie się rozrosła.
Nikt nie zabrania nikomu polować "delikatnie" (nie za dużo, powoli,czerpiąc to co potrzebne).
To wszystko nie jest takie proste i myślę tu o "grzebaniu" w przyrodzie, bo o tym, że prawo i organizacje ludzie potrafią spaprać to każdy dobrze wie.
Moim zdaniem to nie temat do pisanie tylko do pogadania. Już pewnie zamotałem to chcąc napisać na raz za dużo;) Nooo ale, Wy tylko na tym południu siedzicie;)))))
Myślę, że należy łuk rozpowszechniać, przekonywać do niego tak jak to robicie tu czy na bowhunting.pl a reszta przyjdzie bo przyjść musi. Stare pierdoły kiedyś poumierają i będzie łatwiej. Tymczasem robić uprawnienia (bo zdaje się taka miała być kolejność w planach), ćwiczyć polowaczkę, zakorzeniać ją w sercu i będzie ok.
Tylko błagam nie piszcie o niej "sport" bo to NIEPRAWDA (przynajmniej dla wszystkich czujących to tak jak powinno się to czuć). Na filmach amerykańskich czuć niestety ten "sport". Polowanie to coś bardzo osobistego, czym się dzielimy z psiakami i najbliższymi nam osobami. Nic na pokaz. Mam nadzieję, że polowanie z łukiem w Polsce pójdzie we właściwa stronę, nie będzie sportem. Inaczej cała jego magia pęknie jak bańka.
To co napisałem to moje zdanie, można się z nim nie zgadzać:)
I mówię Wam lepiej postrzelać niż siedzieć przy komputerze.
Pozdrawiam
Darz Bór
Seba