To trochę odrębny temat, nie bezpośrednio związany z łukiem w łowiectwie,
...ale na świecie myśliwstwo to bardziej sport i rekreacja niż gałąź gospodarki. Przynajmniej dla zwykłych śmiertelników. Wiem, że takie stwierdzenie to w rozumieniu naszego modelu łowiectwa - żywe świętokradztwo, ale wg mnie, nasz "idealny" model socjalistyczny, też z biegiem czasu będzie oscylował w tym profesjonalno-komercyjnym kierunku. Z tym, że oczywiście regulacja stanu zwierzyny, selekcja, szkody,...itd. to problem który istnieje wszędzie i musi być rozwiązany. Z tą małą różnicą że nie zajmują sie nim adwokaci, biznesmeni, inżynierowie, lekarze,... którzy mają łowiecką pasję i tak na prawdę chcą jedynie popolować w weekend. Te sprawy załatwiane są profesjonalnie przez służby środowiskowe, w tym zawodowych myśliwych. Ci z kolei planowo korzystają z hobby i aktywności rekreantów i wykorzystują ich pasję łowiecką do celów regulacji stanu zwierzyny. Znika hipokryzja - która zakłada, że weekendowy myśliwy będzie znał, rozumiał i troszczył się o plan hodowlany, a w ramach czynów społecznych będzie naprawiał urządzenia łowieckie, inwentaryzował zwierzynę, dokarmiał ją, czy uprawiał poletka łowieckie, sadził drzewka czy dbał o cysterny. A w podsumowaniu - jeszcze dołoży z prywatnego porfela na odszkodowanie dla rolnika, któremu dziki przeryły uprawę lub pastwisko.
Tenże myśliwy z chęcią zapłaci parę złotych drożej, by móc po prostu polować w ramach rekreacji po ciężkim tygodniu lub w trakcie urlopu,... wszędzie gdzie uzyska odstrzał, a nie wyłącznie w przynależnym łowisku. A te w/w konieczne prace będą w gestii myśliwych zawodowych, którzy będą to robić rzetelnie i z pełnym zaangażowaniem.
To oczywiście gdybanie i ewentualna, odległa przyszłość, ....a z łukiem ma to jedynie tyle wspólnego, że w takiej rzeczywistości kwestia jego legalizacji byłaby wg mnie dużo mniejszym problemem.