Ankieta

Czy chciałbyś zostać myśliwym-łucznikiem ?

Zdecydowanie mnie to nie interesuje. Wystarcza mi łucznictwo sportowe.
3D-tak, ale zabijać zwierzęta ? to chyba przesada.
Nie wykluczone, że łowiectwo spodobałoby mi się
Tak. Chciałbym
Zdecydowanie TAK. Chciałbym być współorganizatorem myśliwstwa łuczniczego w Polsce

Autor Wątek: Łuk w łowiectwie  (Przeczytany 390134 razy)

kissielec

  • Gość
Odp: Łuk w łowiectwie
« Odpowiedź #450 dnia: Listopad 28, 2009, 07:53:56 pm »
 ;) ;D
pozdrawiam

tomo

  • Stały bywalec
  • ****
  • Wiadomości: 592
Odp: Łuk w łowiectwie
« Odpowiedź #451 dnia: Listopad 28, 2009, 09:45:51 pm »
Witam

Wszyscy tu piszecie w tonie poparcia dla ideai myślistwa ja napiszę troche inaczej.

Mowa w poście wyżej, że pielęgnujemy OGRODY , czyli nie puszcze czy rezerwaty , żadną dziką przyrodę.

Więc może myśląc o bowhuntingu idzmy analogicznie = polujmy na farmach gdzie zwierzęta będą hodowane w wiadomym celu i bedzie tam mógł myśliwy strzyc swój odcinek trawnika.

Kiedyś kolega myśliwy próbował mi wytłumaczyć , że trzeba kontroolować ilość zwierzyny i temu podobne głupoty z których miał mi się nasunąć wniosek , że to wcale nie chodzi tylko o zabijanie zwierząt ale jest jakiś wyższy , szczytny cel i mityczną otoczkę dotycząca myślistwa.

Moim zdaniem głupoty, bo jak podpiąć tu polowanie z nagonki gdzie zgraja chałaśliwej gawiedzi pędzi zwierzynę na lufy panów myśliwych lub jakim polowaniem jest ustrzelenie z 200 m z broni z lunetą jakiegoś zwierzaka.

Ponadto opowiadał mi ten kolega o polowaniu na wilki - ponoć super polowanie. Spójrzcie koledzy na psy wasze pewnie je macie - ja mam trzy. Spójrzcie im w oczy jak będą zasypiać i  pomyślcie że to ten wilk  ostatni raz oczy zamknie- mnie przechodzę ciarki.

Dalej idzmy - polowanie na niedzwiedzie w Rosji wschodniej już prawie przy Japonii. Za skuterem śnieżnym sanki na których siedzi myśliwy. Patrzy przewodnik na ślady zjazdu z górek niedzwiedzi (charakterystyczny widok  dla fachowca-jakby dziecko na oponie z górki zjechało- przewodnik z kilometra przez lornetkę ślad wypatrzy) Podjazd pod ten ślad i jak jest świeży to jadą po śladzie bo niedzwiedz nie jest za daleko aż niedzwiadka dojadą. Ten ucieka ale tam nie ma gdzie uciec i jak się zmęczy to musi odpocząć i tu pojawia się nasz bohater - myśliwy zsiada wypoczęty z sani i strzela do ledwie już żywego umęczonego niedzwiadka. Myśliwy bierze skurę przewodnik penisa i woreczek żółciowy za co nieźle płacą i po misiu.

Powiem tak : jak bym nie miał czego do garnka dzieciom włożyć to bez przynależności do PZŁ bym coś upolował.
Ale czasy się zmieniają mamy pewnie wszyscy dostatek jedzenia i samo zabijanie dzikich zwierząt dla wątpliwej satysfakcji mi się nie podoba. Co innego na jakiś farmach tu OK - przecież jemy kurczaki, wołowinę czy świnkę z hodowli. Ale dzikim zwierzętom dajmy spokój.

Ponadto Myśliwi mówią o pierwotnej potrzebie , odwołaniu się do przeszłości i instynktów.
Dawniej plemiona toczyły boje. Wiec może niech się myśliwi zbiorą podzielą na grupki - kilka plemion i wezmą dzidy łuki czy co tam jeszcze mają na myśli i stoczą taki pojedynek celem zaspokojenia pierwotnych instynktów np. zdobywania terenów łowieckiczy też niewiast podbitych plemion...




Aby zaspokoić pasję łowiecką proponuję wędkarstwo. Zawsze można rybę po złowieniu wypuścić do wody.

Może jestem trochę uprzedzony do myśliwych bo mnie kiedyś upolował jeden idiota, na szczęście byłem w samochodzie strzał był w drzwi i nie oberwałem osobiście , a samochód za pare tysiączków udało się naprawić.
I gdzie tu idea myślistwa - z bizonem mnie pomylił. ...

Pozdrawiam

MATHEWS APEX 7 , PSE SUPRA, MATHEWS HALON X COMP

kissielec

  • Gość
Odp: Łuk w łowiectwie
« Odpowiedź #452 dnia: Listopad 28, 2009, 10:04:48 pm »
Hm...ciekawe co opowiadasz.
Mnie powypaczana tu i ówdzie praktyka łowiecka w Polsce również drażni. Natomiast pisząc o pielęgnacji ogrodu miałem na myśli paralele uprawy lub hodowli dzikiej fauny - bo to jest szczytną misją polskiego łowiectwa, gdzie zabijanie nie jest celem samym w sobie, tylko utrzymanie zwierzęcego ekosystemu w równowadze, pozwalającej na zachowaniu różnorodności gatunków, uniknięcie szkód gospodarczych, powodowanych przez zwierzęta...itd.
Oczywiście nie ma w naszym kraju dziedziny życia, by nie została w większej lub mniejszej części zmieniona w karykaturę swoich ideowych założeń. Też nad tym boleję... :-\

Kiedyś w dyskusji na jakimś łowieckim forum jeden z moich wyjątkowo napastliwych oponentów (chodziło oczywiście o łuk w myśliwstwie) stwierdził dobitnie, że "łowiectwo nie jest dla snajperów tylko również dla przeciętnych strzelców..." -  na co szczerze powiem szczęka mi opadła, bo jeśli ktoś podejmuje się strzelać amunicją kulową - do zwierząt w szybkim ruchu i to tak by strzał był od razu śmiertelny...to musi być snajperem. Jego poziom strzelecki musi być wybitny - i od tego poziomu powinno się dopiero rozważać udział w polowaniach pędzonych,...itd. Poziom w realu - rzeczywiście wybitny nie jest - i jak wygląda takie polowanie - oglądaliśmy na filmiku, prezentowanym również w tym wątku.

To co mnie się w stosowaniu pięknych idei polskiego łowiectwa nie podoba to to, że właśnie małą wagę przywiązuje się do metod i etyki "cięcia tego żywopłotu" a niehumanitarność tłumaczy się zwyczajami, tradycją. Dlatego ja jako zwolennik łowiectwa, jestem jednocześnie zwolennikiem łuku.

Pozdrawiam.
« Ostatnia zmiana: Listopad 29, 2009, 11:42:35 am wysłana przez kissielec »

zgaszony

  • Gość
Odp: Łuk w łowiectwie
« Odpowiedź #453 dnia: Listopad 28, 2009, 10:26:50 pm »
Kiedyś dawno temu kiedy byłem nieco sprawniejszy zdrowszy i szczuplejszy :) wybraliśmy się w ramach spaceru na Północną Ścianę Triglavu górka malownicza wapienna  jak to Alpy Julijskie i paskudnie krucha, Na jakimś trawersie porosłym kępkami zieleniny, którym to próbowaliśmy dotrzeć do kawałka w miarę stabilnej powierzchni stanąłem oko w oko z kozicą, wierzcie mi było to czyste piękno i niemal ludzkie spojrzenie.
Puki mięso jest w sklepach nie widzę powodu zabijania dziko żyjących zwierząt ( pomijam oczywiście eliminacje chorych osobników ).
Natomiast dla tych którzy polować chcą
"polujmy na farmach gdzie zwierzęta będą hodowane w wiadomym celu i będzie tam mógł myśliwy ... ."
Pozdrawiam

 

tomo

  • Stały bywalec
  • ****
  • Wiadomości: 592
Odp: Łuk w łowiectwie
« Odpowiedź #454 dnia: Listopad 28, 2009, 10:53:45 pm »
Własnie tak Adamie.
Takie sceny na długo znajdują miejsca w naszej pamięci i oby dzieci naszych dzieci miały jeszcze szanse coś takiego przeżyć.

A o innych "ciekawych" myśliwskich patentach możemy kiedyś na zawodach pobajerzyć.

Podrawiam
MATHEWS APEX 7 , PSE SUPRA, MATHEWS HALON X COMP

kissielec

  • Gość
Odp: Łuk w łowiectwie
« Odpowiedź #455 dnia: Listopad 28, 2009, 11:00:50 pm »
Szynka, golonka, zraziki...to nie są syntetyczne wyroby, tylko produkty masowej, arcy-niehumanitarnej zagłady zwierząt hodowlanych, w warunkach urągających naszej XXIw cywilizacji.
Ja nie miałbym nic przeciwko temu, by jedynym dostępnym mięsem była dziczyzna - i to upolowana osobiście przez chętnego smakosza. To byłoby najbardziej naturalne i ludzkie.
A tzw. miłośnicy...lub eko-cośtam, niech konsekwentnie zostaną wegetarianami, bo w zafoliowanych torebkach z salami czy wędzonym boczusiem - jest nieporównywalnie więcej strachu i cierpienia niż w dziczyźnie.

Poza tym, jak już w ramach dygresji - rozmawiamy o myśliwstwie ogólnie - to zauważę, że polowania w łowiectwie, to zaledwie część działań. Duża część, programowego kontaktu myśliwego z lasem i zwierzyną, odbywa się bez udziału broni i jest bardzo dużo okazji do niezapomnianych wrażeń, fotografowania, czy sytuacji zapierających dech w piersiach. Niestety w obiegowych opiniach (którym nie przeczę winni są również niektórzy członkowie PZŁow., napompowani komunistyczną demoralizacją), myśliwy to wyłącznie okrutny zabójca sympatycznych, Disney'owskich postaci.

A na piękne, inteligentne, majestatyczne wilki - poluje się po to by na danym obszarze przeżyły równie śliczne sarenki, jelonki czy zajączki... tudzież hodowlane słodkie owieczki Bambi. I poluje się dotąd, aż prawdopodobieństwo przeżycia większości tych sarenek...jak i tych wików - będzie wystarczające - by resztę zostawić naturze.
Na sympatyczne łosie, medialne żubry, czy misie-łakomczuszki...jak i na wiele innych gatunków - których program biologicznej odbudowy w Polsce - trwa nadal, nie poluje się wcale.
« Ostatnia zmiana: Listopad 28, 2009, 11:51:47 pm wysłana przez kissielec »

zgaszony

  • Gość
Odp: Łuk w łowiectwie
« Odpowiedź #456 dnia: Listopad 29, 2009, 09:28:22 am »
Źle mnie zrozumiałeś Piotrze, gdyby mięso można było zdobyć tylko drogą polowania polowałbym, gdyby groziło mi niebezpieczeństwo ze strony sympatycznego wilka tudzież  niedźwiedzia (lub inne) nie wahałbym skrócić żywot zagrożeniu.
Ja tylko uważam że nie muszę zabijać zwierząt dla przyjemności zabijania, widzę w nich piękno. Tak naprawdę widzę piękno w dzikiej przyrodzie, widziałem pustynie daleko na wschodzie, widziałem góry przekraczające obszarem nasz kraj.
Jadłem upolowane przez siebie mięsko daleko stąd.
Marzy mi się wyprawa trekingowa ( nazwa nie ma znaczenia lecz teren górzysty byłby dla mnie odpowiedniejszy ) zorganizowana w taki oto sposób.
Wychodzimy w teren który mamy pokonać w ciągu np. 10 dni, z podstawowym wyposażeniem który możemy udźwignąć na własnych barkach a resztę trzeba sobie dostrzelić bądź dozbierać ( mówię o żywności  w trakcie wędrówki )
Pozdrawiam Adam
« Ostatnia zmiana: Listopad 29, 2009, 09:32:43 am wysłana przez zgaszony »

kissielec

  • Gość
Odp: Łuk w łowiectwie
« Odpowiedź #457 dnia: Listopad 29, 2009, 11:14:21 am »
Taka wyprawa o jakiej piszesz Adamie to byłby raj dla duszy. Mojej również. Właśnie głównie przez rzucenie w kąt tej wynaturzonej już cywilizacji, kontakt z przyrodą i poczucie wolności, oraz posmakowanie tych realiów do jakich człowiek został tak na prawdę stworzony. Chociaż parę razy w życiu, warto byłoby napełnić płuca, serce i oczy - czymś świeżym  ;).

Co do łowiectwa, ...chodzi mi o to, że my zwykle oczyma naszej nieświadomej wyobraźni - patrzymy nań przez pryzmat tych paru sekund jakie dzieją się tuż przed naciśnięciem spustu broni - i tu... następuje dramatyczny rozłam na obrońców życia i bestialskich zabójców.
Nie pamięta się lub nie wie się o tym, że łowiectwo to nie proceder psychopatycznego strzelactwa-na rekord, polegającego na bieganiu po lasach - by "żywemu nie przepuścić", lecz świadome zaangażowanie się w proces gospodarki leśnej i ochrony zrujnowanej przez cywilizację -równowagi gatunkowej zwierząt, którego składnikiem oprócz inwentaryzacji zwierzyny, organizacji i uprawy zasiewów przeznaczonych wyłącznie dla zwierzyny, dokarmianiu w trudnych porach roku,...itd., jest również redukcja stanu zwierzyny na danym obszarze, ze wzgledu na szanse innych gatunków lub szkody gospodarcze, selekcja zwierzyny chorej i genetycznie bezwartościowej. W rezultacie "Strzelactwo" podlega dość skomplikowanym rygorom i szczegółowemu planowaniu.
...A zabijaniu zwierząt bez powodu - nie patronowałby Święty Hubert, którego swawolny "strzelacko-sportowy" życiorys łowiecki i legenda nawrócenia - dobitnie manifestuje jak należy oceniać ten problem.

Abstrachuję od wypaczeń w naszym myśliwstwie i grzechów jakie mają na sumieniach niektórzy myśliwi, różnego autoramentu. Zaraz moglibyście mnie zarzucić przykładami, że znacie takiego myśliwego co zrobił to...a znowu inny tamto... Potwierdzam. Ja też o takich słyszałem.

Sens łowiectwa widzę tak jak opisałem. A teraz należałoby wziąć pod mikroskop realia wykonawcze - jakimi polskie łowiectwo się posługuje. Dla mnie ten etap analizy łowiectwa - jest dość dyskusyjny - odnośnie stosowanej do odławiania broni i metod jej stosowania - w aspekcie współczesnej wiedzy o zwierzętach i humanitarności.
I w tym momencie właśnie zaczyna się dyskusja o łuku w łowiectwie.
Nie bez przyczyny międzynarodowa organizacja myśliwska C.I.C. - w tym roku, w Paryżu, podjęła już oficjalną decyzję o intensywnej promocji łuku w europejskim łowiectwie. Na naszym zapyziałym podwórku - na razie - jak grochem o ścianę  :-\   

« Ostatnia zmiana: Listopad 30, 2009, 11:36:31 am wysłana przez kissielec »

aro1569 - Arkadiusz Kania

  • Stały bywalec
  • ****
  • Wiadomości: 249
Odp: Łuk w łowiectwie
« Odpowiedź #458 dnia: Listopad 29, 2009, 09:18:10 pm »
Panie Adamie byl Pan na Triglavie ? Az zazdroszcze bo juz sie tam wybieralem i jakos zawsze cos stanelo na przeszkodzie ale mam nadzieje , ze w koncu mi sie uda.Jezeli sa tu rowniez na tym forum milosnicy gor i wypraw to zapraszam bo dla mnie to druga a poki co pierwsza milosc ;).Wracajac do tematu to trudno sie nie zgodzic z kolega Kissielcem.Wspominalem tez wczesniej ,ze trafil mi sie fajny kontakt z lesniczym i mysliwym jednoczesnie.Wytlmaczyl mi spekt lowiectwa dokladnie tak jak przedstawil tu Kissielec z tym ,ze dodal iz dla niego sztuka jest tropienie i podejscie zwierzyny a nie polowanie z ambony albo do wystawionego zwierzecia.Takie postawienie sprawy jest moim zdaniem piekne bo daje wiecej szans zwierzeciu i zbliza do natury.Z tego tez powodu polowanie na farmie hodowlanej uwazam troszke za sztuczne tak jak lowienie ryb w stawach hodowlanych.Inna sprawa ,ze podobnie jak kolega Adam kocham nature w czystej postaci i moje polowania na zwierzyne to byly polowania z aparatem fotograficznym.Spotkanie oko w oko z gorska kozica z bliskiej odleglosci nad przepascia to chyba moje najwieksze trofeum i duza satysfakcja:)
Bowtech Invasion CPX 70#, Mathews Drenalin 70#,
TR Micro Alpha v5, Sure- Loc QC,
Ripcord Code Red, Mathews HD II,
Cartel Midas Max ,
Octane 11'' , Bee stinger pro hunter max 8"
CE Maxima 250

zgaszony

  • Gość
Odp: Łuk w łowiectwie
« Odpowiedź #459 dnia: Listopad 30, 2009, 07:49:49 am »
Czołem wszystkim - dla jasności powiem jak wyobrażam sobie taką hodowlę.
Areał leśny lub mieszany o powierzchni  1000 hektarów lub więcej na którym prowadzona jest gospodarka leśno hodowlana w warunkach naturalnych.

kissielec

  • Gość
Odp: Łuk w łowiectwie
« Odpowiedź #460 dnia: Listopad 30, 2009, 11:34:00 am »
Może w Polsce też kiedyś przyjdzie taki czas, że jak osłonimy siatkami wszystkie trasy szybkiego ruchu i autostrady - to siłą rzeczy zwierzyna będzie żyć na "wygrodzonych poletkach"  ;).
Chociaż pewnie UE nie pozwoli nam na taki rozwój sieci drogowej, bo już w kraju mamy prawie same rezerwaty i parki krajobrazowe i już musimy kombinować z przebiegiem dróg ze względu na skupiska rzadkich komarów, ciem i bagiennych ważek... :D


Póki co to sytuacja wygląda podobnie jak napisał Adam, bo są prowadzone Ośrodki Hodowli Zwierząt (OHZ) dzikich, w warunkach zbliżonych do naturalnych, które co jakiś czas są odławiane i transportowane w zaplanowanych ilościach (zwykle samce/samice = 1:1) - w różne części kraju, gdzie w śródleśnych, obfitujących w pokarm zagrodach adaptacyjnych przez parę tygodni pozbywają się stresu transportowego i swobodnie wychodzą na wolność, po demontażu przez leśników - części ogrodzenia.

Wg mnie polowanie - które mogłoby dać myśliwemu jakąkolwiek satysfakcję z godzin czy dni spędzonych w lesie, a zwierzynie szanse, nie może być ułatwiane jakimkolwiek ogrodzeniem (!).

Hodowlą oraz organizacją i utrzymaniem łowisk powinny się zajmować zawodowe, rozbudowane służby leśne i zawodowi myśliwi. Natomiast myśliwi amatorzy, po uzyskaniu uprawnień, mogliby polować wyłącznie za opłatą. Polowania na grubego zwierza mogłyby się odbywać wyłącznie metodą tropienia i podchodu lub zasiadki z wabieniem. Bez żadnych pędzeń, kotłów, podjazdów,...itp. (te formy byłyby zarezerwowane dla myśliwych zawodowych) - które osobiście uważam za dyskusyjny przeżytek, gdyż w większości wypadków dochodzi na nich do masakry a nie odstrzału zwierząt. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że te zbiorówki - to fundament uprawianej w Polsce tradycji i zwyczajów łowieckich, oraz metoda na szybką, niekiedy konieczną redukcję pogłowia. Tak więc całkowita rezygnacja z nich nie byłaby możliwa. Wobec tego jeśli już - to powinni wykonywać je wyłącznie zdyscyplinowani, regularnie szkoleni i etyczni myśliwi zawodowi.





  
« Ostatnia zmiana: Listopad 30, 2009, 11:55:34 am wysłana przez kissielec »

Abrat

  • Doświadczony forumowicz
  • ***
  • Wiadomości: 122
Odp: Łuk w łowiectwie
« Odpowiedź #461 dnia: Listopad 30, 2009, 12:01:24 pm »
Cytuj
Marzy mi się wyprawa trekingowa ( nazwa nie ma znaczenia lecz teren górzysty byłby dla mnie odpowiedniejszy ) zorganizowana w taki oto sposób.
Wychodzimy w teren który mamy pokonać w ciągu np. 10 dni, z podstawowym wyposażeniem który możemy udźwignąć na własnych barkach a resztę trzeba sobie dostrzelić bądź dozbierać ( mówię o żywności  w trakcie wędrówki )
ja sie piszę, jeśli tylko będę na chodzie (może być konno) i miał na to pieniądze.

Cytuj
Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że te zbiorówki - to fundament uprawianej w Polsce tradycji i zwyczajów łowieckich,
otóż to, i problem, że rządzący tym tematem uważają, że to są genialne polskie rozwiązania i tradycje. Moim zdanie nie są genialne, są przestarzałe, już bardziej mi się podoba jakaś modyfikacja system z USA z zawodowymi myśliwymi.

Cytuj
A zabijaniu zwierząt bez powodu - nie patronowałby Święty Hubert
to jak raz nie jest żaden argument, biorąc pod uwagę co "chrześcijanie" robili i pod jakimi patronami   :-X

Cytuj
lecz świadome zaangażowanie się w proces gospodarki leśnej i ochrony zrujnowanej przez cywilizację -równowagi gatunkowej zwierząt, którego składnikiem oprócz inwentaryzacji zwierzyny, organizacji i uprawy zasiewów przeznaczonych wyłącznie dla zwierzyny, dokarmianiu w trudnych porach roku,...itd
co Ty uczysz się właśnie do egzaminu?  ;D
skoro tak trzeba redukować pogłowie czegoś tam, to po co się zabija drapieżniki? Jak długo trzba było np. czekać na ograniczenie polowania na rysie? One lepiej przeprowadzają selekcję  ;D niż wyuczony członek PZŁ nie mylić z PZŁ.  ;D To jest temat na oddzielną dyskusję, ze\resztą co jakiś czas odżywającą w środowisku myśliwych. Ja generalnie popieram system bazujący  na zawodowych myśliwych, a nie na ppp. Zresztą też to podkreśla pod koniec kissielec i wielu czynnych myśliwych i leśników.

pozdro,
Abrat
« Ostatnia zmiana: Listopad 30, 2009, 12:09:35 pm wysłana przez Abrat »
łuki: od sasa do lasa, najchętniej coś refleksyjnego

kissielec

  • Gość
Odp: Łuk w łowiectwie
« Odpowiedź #462 dnia: Listopad 30, 2009, 12:15:50 pm »
Tak, to prawda, ... drapieżnik jest najlepiej przygotowanym do redukcji pogłowia eko-inspektorem  ;D, aczkolwiek zdarza się, że jak ma zdobyczy wbród, to mięso marnuje, polując ponad potrzebę.

Tym nie mniej na redukcję przykładowo pogłowia dzików, które mają ostatnio tendencje do niepohamowanego rozmnażania się i czynienia w związku z tym ogromnych szkód na polach uprawnych,...mógłby wpłynąć w zasadzie tylko wilk, bo ani lis ani ryś ani inne kuny itp. nie byłyby zainteresowane  ;). Gdyby tak zawilczyć lasy w stopniu odpowiednim...to już grzybków i jagódek nie pozbieralibyśmy... :) a jednocześnie z dzikami pewnie spadłoby pogłowie terenowych łuczników w kraju  ;D.
Pozdrawiam
« Ostatnia zmiana: Listopad 30, 2009, 12:53:21 pm wysłana przez kissielec »

kissielec

  • Gość
Odp: Łuk w łowiectwie
« Odpowiedź #463 dnia: Listopad 30, 2009, 12:30:46 pm »
... biorąc pod uwagę co "chrześcijanie" robili i pod jakimi patronami   :-X

...Saracen ili heretyk w całej swej sromocie, ot tak usieczon - przecie bez powodu nie ginie, a byk taki lubo łania ? tych żal jeno dla uciechy marnować.
 ;)


ja sie piszę, jeśli tylko będę na chodzie (może być konno)...
Nooo! ja na konny transport też jak najbardziej. Co prawda swego konia sprzedałem, ale to sportowy skoczek był - więc na wyprawy za delikatny i gabaryt za duży. Trzebaby gdzieś do Rosji lub Ameryki pojechać, tam o konie trekingowe na takie eskapady nie trudno.  ;)
« Ostatnia zmiana: Listopad 30, 2009, 01:31:50 pm wysłana przez kissielec »

paskud

  • Gość
Odp: Łuk w łowiectwie
« Odpowiedź #464 dnia: Grudzień 01, 2009, 11:38:38 pm »
Witam,
Troszkę temat odgrzeję...
Właśnie, jakoś tak się niechcący stało, że będąc w podróży natrafiłem na miesięcznik "Brać łowiecka" i czytałem artykuł, o którym pisał Sobek podaj dwie strony wcześniej. A o ile dobrze się domyślam jest też jego autorem...
W wywiadzie, który warto przeczytać, prof. Dzięciołowski podaje coś bliskiego mojemu sercu, a mianowicie model myśliwstwa skandynawskiego:

...myśliwy skandynawski, ruszając na cały dzień z bronią do lasu, często wraca z jednym bielakiem i mnóstwem wrażen wynikających z obcowania z przyrodą....

...przede wszystkim myśliwi traktują polowanie w sposób bardzo praktyczny - dla nich jest to sposób zdobywania dziczyzny. Nie istnieje tam kolekcjonowanie trofeów, które jest źle przyjmowane przez społeczeństwo...


U nas ten model myśliwski wygląda nieco inaczej - na przykład w innym artykule "Hubertus w Spale" dwustu myśliwych wyruszyło na wspólne łowy. Upolowali ...jelenia, dziewięć dzików, trzy sarny, cztery lisy, sto cztery bażanty i dwie kaczki. Po zapaleniu pochodni wokół pokotu i odegraniu sygnałów myśliwskich, którymi złożono hołd ubitej zwierzynie....

Co mi się rzuciło w oczy, to fakt, że pomiędzy barwnymi i ciekawymi artykułami (i gdzie niegdzie umieszczonymi reklamami akcesoriów służących do spożywania alkoholu) w czasopiśmie pojawiają się głosy jasno mówiące o tym, że w myśliwstwie niezbędne jest wprowadzenie zmian. Tak więc myślę, że w pewnym stopniu zaakceptuje ono istnienie odmiennych od obecnego modeli.

Niedoskonałe są przepisy prawne dotyczące ewidencjonowania wydawanych upoważnień na polowania, o czym w liście otwartym do ministerstwa, publikowanym na łamach miesięcznika pisze prof. Nowicki. Uściślenia wymagają przepisy dotyczące kynologii, można by tak wiele wymieniać...
Skąd się to bierze? W którymś z artykułów w BŁ jeden z czytelników moim zdaniem słusznie zauważył, że ludzie zbyt gonią w życiu. Mają, co prawda wiedzę, ale zupełnie brak im czasu, aby podzielić się tą wiedzą. W chaosie codzienności ich obcowanie ze sztuką łowiecką jest ograniczone do minimum, czyli polowania.

A propos myśliwych "dewizowych", o których pisał Kissielec. Z jednej strony mamy koła łowieckie, które walczą o przetrwanie i przymykają oczy na dewizowców. Z drugiej strony, Polak, którego najdzie chęć zapolowania z łukiem jedzie do Namibii czy gdziekolwiek gdzie bowhunting jest legalny i tam zostawia swoje dewizy (lub też robi to nielegalnie)... Ot, taka refleksja.

Miałem też w rękach inny miesięcznik - Łowcę Polskiego. Tam publikowany był artykuł jednego z czytelników opisujących jak odbywał się jego staż. Czytając go byłem zszokowany. A mimo tego, co przeczytałem, myślę, że jednak warto będzie spróbować dostać się na taki staż. Przepisy wcześniej czy później się zmienią, co do tego nie ma wątpliwości i warto być przygotowanym. W innym wypadku pozostanie żałować, że można było w życiu zostać bowhunterem ale się przegapiło okazję. Nawet, gdybym miał biegać z lasu po flaszki do sklepu, dawać kasę na jakieś tam budowle myśliwskie itd. No, zastanawiam się tylko co z wątrobą... ;)


A to na zakończenie:
"...do polowania należy przygotować się, jak do randki z kobietą marzeń. Po pierwsze jedziesz sam. Ponadto już wcześniej myślisz, jak będziesz się zachowywał. Dbasz o to, żeby się nie spóźnić, wkładasz odpowiedni strój td. Słowem: starasz się jak najlepiej przygotować. Byłem zadowolony, że ktoś w taki sposób tłumaczył mi łowiectwo, a nie posłużył się np. tekstem "nie wypijesz, nie zabijesz".

Myślę, że ilu nas by nie było, to każdy z nas kochałby się z tą kobietą na swój sposób i na swój sposób zachwycałby się jej urodą. Nie ustalimy demokratycznie na jaki sposób powinno się postrzegać polowanie. :D

@Tomo, Adam
Przyznam szczerze, że zupełnie nie mam pojęcia, co miałaby zmienić samym zwierzętom ta siatka, o której piszecie.

[...]Ja nie miałbym nic przeciwko temu, by jedynym dostępnym mięsem była dziczyzna - i to upolowana osobiście przez chętnego smakosza. To byłoby najbardziej naturalne i ludzkie.
A tzw. miłośnicy...lub eko-cośtam, niech konsekwentnie zostaną wegetarianami, bo w zafoliowanych torebkach z salami czy wędzonym boczusiem - jest nieporównywalnie więcej strachu i cierpienia niż w dziczyźnie.
[...]
Tutaj ruszyłeś ciekawe tematy. Do zastanowienia daje to, że w zasadzie gro społeczeństwa kultury europejskiej żywi się produkowaną żywnością. Wczoraj miałem okazję rozmawiać z Birmańczykiem, który opowiadał, że u nich zazwyczaj nie trzyma się żywności w lodówkach. I to w dodatku przez ponad trzy miesiące ;D Zaczyna się od człowieka, który - na przykład - łowi ryby. Złowioną rybę zawozi na lokalny targ. Tam ją porcjuje i sprzedaje klientom. Taka ryba bez dwóch zdań będzie smakować lepiej niż popularna Panga, którą hoduje się w... (a co ja będę się rozpisywał - pierwszy lepszy link z googli http://tinyurl.com/yz7dno6 )

Tak samo kawa - na lokalnym markecie ziarenka kawy opala się na czymś podobnym do patelni, wsypuje do młynka, i dostaje świeżo paloną i mieloną kawę.
Nie powiem, ale tego im zazdoszczę :D

Mi również wydaje się lepszym rozwiązaniem wypuszczenie przyszłego jedzenia do np. lasu i niech tam sobie zwierzątko spokojnie pożyje  (żywiąc się naturalnym pokarmem) zanim zostanie zabite i zjedzone niż trzymanie zwierzaka w klatce (tuczone na szybkiego z dodatkiem antybiotyków)  - wszak w obu przypadkach czeka je taki sam koniec. Podoba mi się pomysł, że jedynym osiągalnym mięskiem mogłaby zostać dziczyzna.
« Ostatnia zmiana: Grudzień 02, 2009, 02:40:46 am wysłana przez paskud »