Dorzucę swoje trzy grosze. Szybko wyleczyłem się z relatywnie tanich spustów, w zasadzie przy pierwszym wystrzale z bloczka "nówki sztuki" - małe chińskie rączki nie skręciły wszystkich połączeń i po naciągnięciu do ściany został mi na nadgarstku tylko pasek, a reszta poszybowała w kierunku wystrzału po drodze kasując podstawkę i część celownika. Widziałem też kilka "przepuszczeń" tańszych spustów, i strasznie to wyglądało, bo biją się ludzie swoimi rękami z całej siły w pysk (tak, palec strzelca był za spustem... ale co z tego, skoro szczęki się same rozchylały albo miały takie luzy, że pętelka potrafiła się prześlizgnąć...). Spust to element nie tylko sprzyjający celności, powtarzalności, ale kluczowy dla bezpieczeństwa, a na tym nie da się oszczędzać. Dlatego zwiększyłem budżet przeznaczony na zakup spustu i nie żałuję do dziś. Kupiłem za około 300zł (nie pamiętam dokładnie, dawno to było) TruFire 360 Elite na pasku z klamrą, raz ustawiłem i mam spokój do dziś, a strzelam niemal codziennie niezależnie od pogody (zdarzało mi się zalepić go kompletnie gliniastym błotem podczas czołgania, deszcz to norma, kilka razy zamarzający deszcz, śnieg... i generalnie niezawodny). Też się zużywa, niedługo będę go musiał zmienić albo odesłać amerykanom do serwisu, ale jeszcze trochę posłuży. Nie namawiam na niego, bo ktoś bardzo słusznie napisał, że wybór spustu to bardzo indywidualna kwestia, i czasem cięższa niż wybór łuku. Miałem to szczęście, że przed zakupem mogłem zobaczyć, postrzelać ze spustów kolegów ze strzelnicy we Wrocławiu (bezcenne, oszczędziło mi porażek), ale gdyby nie to, to pewnie bym miał spory problem z wyborem (to, co mi się podobało na zdjęciach w Internecie, w rzeczywistości nie koniecznie mi "leżało"). Pewnie można znaleźć jakiś "tani i dobry", ale osobiście odpuściłem sobie eksperymenty w tym zakresie (jest np. taki "no name" za parę dych identyczny jak Caliper .44, nawet ostatnio kolega taki kupił, i wygląda solidnie, działa... ale według mnie trzeba mieć w sobie tę żyłkę "kaskadera", której najwyraźniej nie mam, żeby kupić i zastanawiać się przy każdym naciąganiu łuku, czy puści, a jeżeli, to kiedy...); myślę, że oszczędzanie na spuście może się bardzo srogo zemścić (i żeby tylko frustracją podczas "nietrafiania", gubieniem strzał czy uszkodzeniem sprzętu...). Gdybym nie miał kasy na droższy, ale dobry, pewny, to wolałbym kupić albo używany (od pewnego sprzedawcy, nie zużyty), albo na raty - taki "lepszy" łatwiej też w razie czego odsprzedać.