Witam,
Przenoszę się z dyskusją z innego tematu, w którym pojawia się wątek latarki.
Najwygodniej przerobić taką latarkę na stabilizator.
Tak, przerobić może i najwygodniej, ale snop światła będzie za nisko.
Ależ skąd - umieszcza się latarkę na wysięgniku z regulowanym kątem. Można ją jeszcze poobkładać pianką, bowjaksami lub limbsaverami, by oprócz stabilizacji i świecenia "latarko-stabilizator" też pochłaniał drgania. Gdy będzie zbyt lekka - można czubek owinąć drutem ołowianym. W wersji myśliwskiej należy jeszcze dać druciki prowadzące do bezgłośnego wyłącznika umieszczonego tuż nad rękojeścią, by wygodnie można było w każdej chwili latarkę włączyć. Plany wszystkich wersji pokażę w Jaworzu, a jak zdążę zrobić - i prototyp.
Jeżeli masz przymocowaną latarkę w linii oko obserwatora - cel (założoną na wysokości celownika) wtedy nie musisz regulować niczego w funkcji odległości.
Umiejscowienie w miejscu stabilizatora wymaga przestawiania zależnie od odległości. To już nie są dwie proste równoległe ale proste przecinające się i ustawiasz ich punkt przecięcia w... macie
. Mało to praktyczne... Czyżbyś zaczął strzelać tarczówkę na ściśle określoną odległość...?
Ten model Olight ma włącznik żelowy, ale jego przewód jest za krótki. Wydłużyłem przewód i umocowałem go na kawałek żeńskiej strony rzepa
modelarskiego. Ale się to niezbyt sprawdziło. Być może zamiast stosować wyłącznik żelowy wystarczy przyciemnić snop światła filtrem zielonym...?