W Polsce łowiectwo, ma zupełnie inne konotacje niż w Ameryce gdzie wolno polować z łukiem, a licencję na odstrzał podobno można nabyć w supermarkecie.
Nasi myśliwi to coś na kształt cechu rzemieślniczego, który ma swoje zamknięte struktury. Trzeba mieć wprowadzających, zdawać egzaminy, a nad posiadaniem broni myśliwskiej czuwa podejrzliwa policja z kilogramami formularzy, badań psychologicznych,...itd. Kwestia większej humanitarności polowania z bronią palną - to inny, wielce sporny temat, ale w takich warunkach, zakwalifikowanie łuku jako broni myśliwskiej, natychmiast wprowadziłoby jego reglamentację, zezwolenia na posiadanie, z tłumaczeniem się po co, dlaczego, a pewnie również jakieś przyrastające jak zwykle opłaty i składki. W rezultacie, mimo, że uważam, iż zwierzyna ma wobec łucznika większe szanse przeżycia, a łucznik prawdopodobnie więcej przygód i adrenaliny niż posiadacz sztucera z lunetą, to w naszych warunkach, skłaniałbym się jednak do tego by łuk pozostał w sporcie i rekreacji. Ale lobbing - aby i u nas było normalnie - nigdy nie zaszkodzi.