Czemu czołówka zawodników targetowych strzela jednak z Hoytów i Mathewsów?
Trafnie to skomentował Marek, bo skuteczny marketing to aspekt chyba najistotniejszy,
a ja dodam, że mimo wielu modeli uniwersalnych,
jednak od łuku targetowego oczekuje się czego inego niż od łuku myśliwskiego.
Linia Bear'a to od lat łuki stricte myśliwskie, bez targetowych ambicji. Nikt nie projektował ich z myślą o ułatwianiu zawodnikom precyzyjnego trafiania z odległości 90m. Nie znaczy to, że dobry strzelec nie potrafi zrobić z nich użytku nawet i na większych odległościach, ale do takich strzelań są łuki bardziej kostrukcyjnie predystynowane.
Nowoczesny łuk myśliwski jest zwykle dość krótki, z b.wysoką redukcją, wklęsłym majdanem, równoległymi lub łukowato napiętymi ramionami, małą wysokością cięciwy i siłą zwykle ponad 60#.
Czyli dokładnie odwrotnie jak łuk wybierany przez zawodników targetowych, czyli: dłuższy, z bardziej prostym majdanem, większą wys. cięciwy, niższą redukcją i siłą do 60#.
No i układ ramion typu D, oraz dwie krzywki cieszą się w sporcie nieco większym wzięciem.
A jeszcze kwestia tłumienia drgań akustycznych, która w tarczówce - jest wyborem strzelca, a w łowiectwie - bezwzględną koniecznością.
...ci sami, którzy w sąsiedzctwie "Romów" by nigdy nie chcieli zamieszkać, obłudnicy.
Nie oprę się małej dygresji:
Dawno temu, jeszcze za studenckich czasów, siedziałem z cygańskim osiłkiem w jednej celi
(to były jeszcze czasy komuny, więc siadywało się wówczas w Polsce - w aresztach) Był dosyć rozmowny, więc mimo mało-optymistycznej atmosfery, dużo gadaliśmy o tym i owym. Jak po 48-miu wychodziłem, powiedział mi:
"Piotrek, jak będziesz miał kiedyś kłopot z Cyganami... to powiedz, że siedziałeś z
Gigantem"
Co prawda nie przytrafiła mi się nigdy sposobność skorzystania z tej koneksji, ale mimo całej groteskowości tamtej sytuacji, wspominam ją sympatycznie
.