Gratuluje inicjatywy oraz ... przelatka. Szacunek za polowanie w takich warunkach. Mi zeszłej nocy -23 dało się we znaki w lesie i pomimo prób (lufowych) wróciliśmy "bez tarczy". Co tu mówić o podejściu zwierza na 30 metrów. Dobra robota.
Może mały trening w Grzybowie w przyszłą sobotę ?
Cześć Grzesiek!
To nie był formalnie przelatek, w lutym jest traktowany jeszcze jako warchlak (choć ważył jak przelatek, po wypatroszeniu 28 kg). Jarka był trochę mniejszy. Przelatka niestety spłoszył mi na podchodzie przydzielony słowacki przewodnik, super fajny gość, ale niestety mający doświadczenie tylko w polowaniach "lufowych".
Nie strzeliłem do niego z 30 metrów, lecz zaledwie 12-stu, od góry. Oczywiście dużo szczęścia... lecz szczęściu trzeba pomagać
1. Po pierwsze dobrze dobrałem celownik na polowanie nocne. Małe piny i możliwość płynnego ustawienia oświetlenia pinów na absolutne minimum. Peter nie miał takiej funkcji - i nadmiar światła z pinów na nocnej zasiadce go oślepił (a miał ich aż sześć). Wymontowałem najniższy pin, by ich nadmiar nie dekoncentrował. No i miałem dobry przegląd w celowniku - fluorescencja, duża średnica, bez wysięgnika i wielki peep-sight.
2. Z wielu stanowisk wybrałem to, gdzie było trochę śniegu z którym ciemna sylwetka dzika kontrastowała i docierało na ziemię światło księżyca. To wszystko pozwoliło mi pewnie strzelić w nocy bez sztucznego światła.
3. Stanowisko było bardzo małe, dla "lufowców". Kolejny raz błogosławiłem wybór Z7 Xtreme, bo z większym łukiem bym się tam nie zmieścił.
A co do zawodów 3D w Grzybowie...
Wybacz, chętnie bym się z Tobą spotkał - ale nie biorę z zasady udziału w zawodach. Raz że szkoda pieniędzy - to, co bym wydał na dojazd do Grzybowa wystarczy na pozyskanie następnego słowackiego zwierza, a milionerem nie jestem.
A po drugie - uważam, że zawody 3D uczą złych nawyków, które przeszkadzają w późniejszym polowaniu. Tam na Słowacji okazało się, że to nie tylko moja fanaberia - słowaccy bowhunterzy którzy z nami polowali również z zasady nie biorą udziału w żadnych zawodach. Świetnie się z nimi rozumieliśmy. Po przyjeździe Jura (organizator, zawodowy bowhunter) prosił byśmy pokazali nasze łuki. Wyciagamy z obawą - a nuż będzie ochrzan, jak na tutejszym forum, że nasze Mathewsy Z7 Xtreme są za małe? A Jura ze śmiechem wyciąga... swojego Z7 Xtreme
Dlatego może zobaczymy się... ale na jesiennym polowaniu? Będzie jeszcze taniej, wyczailiśmy tańszy nocleg, a jak nas pojedzie więcej - będzie jeszcze tańszy dojazd.
Lovu zdar!