..ale w naszych realiach prędzej wielbłąda wyprostujesz niż przekonasz kogoś że łucznictwo to coś więcej niż sport, że dla wielu z nas to stan umysłu, odskocznia od szarej rzeczywistości i zawór bezpieczeństwa..
Racja
Na myśl przychodzi mi fajny cytat z książki na temat sensu samego celu robienia czegokolwiek jak np strzelanie z łuku, tańczenia, uprawiania szermierka itp ale bez tła to będzie tylko zlepek kilku zdań które znowu ktoś mógłby odebrać jako atak.
W każdej dyscyplinie można osiągnąć mistrzostwo ale trzeba mieć świadomość tego o co chodzi, w wędkarstwie o mistrzostwie nigdy nie będzie decydować sprzęt, doskonale dobrany zestaw, opanowanie, przynęty czy tony zanęty wsypanej do wody(i to też nie bo zakwasisz łowisko) o mistrzostwie decydować będzie umiejetnos czytania łowiska i "widzenia" ryb.
Nie potrafią tego przełożyć na grunt luczniczy ale TO właśnie znalazłem w tej książce.
Łowiectwo i strzelanie z łuku (zwłaszcza konne) należało kiedyś do wąskiej grupy umiejętności która nauczano wysoce urodzonych a oni nie potrzebowali tego aby przeżyć, widzieli w tych dziedzinach coś więcej.
Na końcu książki mistrz zwraca się do ucznia mówiąc mu o tym że wszystko nawet na swoich przyjaciół uczeń będzie już patrzył inaczej. Czy właśnie taki stan określania rzeczywistości adepci tych sztuk chcieli się "nauczyć"?