Jakieś pomysły koledzy.
Byliśmy z Dawidem na ostatnich targach Hubertusa w Warszawie (Dawid oprócz swojej oferty wystawiał także strzelnicę, na której każdy odwiedzający targi myśliwy mógł - zgodnie z ideą Nowotnego - "dotknąć, powąchać i spróbować" jak to jest strzelać z łuku myśliwskiego).
Doświadczenia: masa pogiętych strzał, suche strzały (na szczęscie tylko zsunięta z bloczka cięciwa) i inne tego typu, przebite aluminiowe i drewniane osłony strzelnicy, uszkodzenia w tynku ściany za strzelnicą, mała ilość myśliwych, którzy "spróbowali", zaorana (zmęczona) obsługa - tylko 3 osoby na stoisku i strzelnicy.
Wnioski: potrzeba większej strzelnicy łuczniczej, środków bezpieczeństwa (strzałochwyt), więcej łuków i osób do obsługi strzelnicy, strzał i ogólnie - wspólnej strategii podejścia, zachowania się wobec odwiedzających (bo przecież każdy z obsługi byłby z innej parafii). Własne łuki też można wykorzystać - ale tylko do popisów strzeleckich i ew. prezentacji (przy posiadanych urządzeniach można empirycznie prezentować prędkość lotu, energię kinetyczną, itp.)
Na moje - za słabi na to jesteśmy. Nie dlatego, że mamy złe podejście. Problemy są dwa:
- KASA - wykupienie terenu targów pod strzelnicę, opłacenie środków bezpieczeństwa, ZAKUP łuków do użycia przez odwiedzających targi (bo nie wierzę, że dacie do tego swoje łuki - ja nie dam i pewnie nikt nie zaryzykuje suchego strzału na swoim maleństwie)
- ZAUFANIE - póki co jesteśmy (to moje spostrzeżenia) sporą grupą, ale INDYWIDUALISTÓW. Mamy kasę (popatrzcie na sprzęt jakiego używamy - tu z polemiką Nowotnego się nie zgodzę, bo mam świadomość swoich zarobków a widząc sprzęt kolegów i znając jego wartość sklepową jestem w stanie docenić ich dochody ;-)). Mamy kasę, ale powątpiewam, by każdy z nas z dobrej woli wywalił ją na coś, co nie przyniesie mu osobistej korzyści. Wspólna zrzuta na opłacenie powyższych rzeczy spełzła by na niczym, na poświęcenie własnego wolnego czasu i pomoc przy obsłudze także można by liczyć w odosobnionych przypadkach.
By podejmować takie inicjatywy trzeba być instytucją. Mieć kasę i autorytetem instytucji motywować ludzi do wspólnych działań. Póki co, jedyną naszą instytucją jest Polish Archery 3D. Są składki, jakaśtam malutka kasa. Jeśli w ramach PA3D powstałaby grupa zapaleńców - można się kusić na takie rzeczy. Wcześniej to tylko marzenia kreta o lataniu. Potrzebujemy wsparcia i silnego lidera, chętnego poświęcić się idei i umiejącego skrzyknąć ludzi. A na razie wszyscy działamy na własną rękę...
Na razie umiemy zrobić wspólnie fajne zawody, super imprezy łucznicze. Powoli uczymy się wspólnego działania - i poznajemy siebie nawzajem. To smutne, ale dopiero za jakiś czas (mam nadzieję) dojrzejemy do tak zaawansowanych inicjatyw. Może się mylę, ale tak to widzę dziś. I już dziś zgłaszam się do pomocy w organizacji takiego przedsięwzięcia. Jestem jednak za cienki w uszach by być jego liderem.
EDIT: W trakcie mojego pisania Piotrek dopisał coś od siebie. Całym sercem jestem za zorganizowaniem wspólnej imprezy z myśliwymi. Sądzę, że na początek (przy odpowiednim zadbaniu o frekwencję) jest to dużo lepsza inicjatywa od udziału w targach. Jest sporo świetnych strzelnić myśliwskich w Polsce (np. Osie) gdzie można zlokalizować taką imprezę. Trzeba nam jednak propagatorów po obu stronach "płotu". No i zastanawia mnie jedno zdanie Nowotnego w którym wspomina, że to nie myśliwi powinni być adresatem naszych prołuczniczych działań (aczkolwiek mogą stanowić w przyszłości silne ich lobby). Może warto pokusić się kiedyś (niekoniecznie przy pierwszej, pilotażowej tego typu imprezie) o wskazanie i zaproszenie tych osób czy instytucji?