Kolego Gronkowcu
- obiecałem Ci odpisać w weekend, lecz byś nie popełnił błędu po przeczytaniu wpisów niektórych internautów, np. tego:
Z tego co się orientuję, to nie będzie cła za łuk przewożony w prywatnym bagażu, czy wysłany do Polski pocztą prywatną.
Byłoby, gdyby to amerykański sklep wysłał paczkę do Polski.
...to musiałem znaleźć dla Ciebie czas dziś, choć jestem bardzo zajęty analizą pewnego podstępnego statutu... Gdyż niestety jest i cło i VAT na łuk wysłany do Polski drogą prywatną. Ale po kolei:
1. Wersja pierwsza: znajoma wysyła Ci łuk w całości. Najkorzystniej jest wysłać jako "gift" - wtedy nie płaci się VAT i cła od kosztów przesłania paczki (a płaci gdy się kupuje od firmy). Prezenty ("gift") spoza UE są zwolnione z cła i VAT tylko do kwoty 45 euro lub równowartości.
a) Gdy znajoma wpisze rzeczywistą wartość przesyłki - płacisz cło i VAT od wartości towaru, bez wartości samego przesłania paczki.
b) Gdyby znajoma wpisała wartość przesyłki poniżej równowartości 45 euro (też jako "gift"), to masz łuk bez opłat - ale taki manewr może nie przejść. Przesyłka z USA dociera do Urzędu Celnego w Warszawie - tam "ulega procedurze tranzytu" - czyli idzie do Urzędu Celnego w Twoim województwie. Tam "ulega rewizji" - czyli celnicy otwierają paczkę i sprawdzają zawartość i czy wartość deklarowana jest zgodna z rzeczywistą. I tu można polec - bo celnik widzi cały nowy łuk, patrzy w internecie na stronę producenta i cenę łuku MSRP $899.00 - i wysyła do oddziału terenowego urzędu Celnego do oclenia i "ovatowania" według tej kwoty.
2. Wersja druga - znajoma wysyła łuk w częściach. Rozbiera go w sklepie łuczniczym i wysyła dwie przesyłki - oddzielnie majdan, oddzielnie całą resztę - w różnych terminach, np. odstępach dwutygodniowych. Każda przesyłka jako "gift" i ma podaną wartość poniżej równowartości 45 euro. Żaden celnik tego nie podważy - choć koszty przesyłki wzrosną o ok. 20-30 dolarów.
3. Wersja trzecia - znajoma wwozi łuk osobiście. Gdy nie będzie opakowany w firmowe pudło i inne nowe opakowania - nikt nie ocli. Łuczniczka jedzie na zawody ze swoim łukiem i nic komu do tego.
========
A poza tym gratuluję wyboru łuku!!!!
Choć w Polsce taki łuk (typowo myśliwski) będzie bezużyteczny jeszcze przez przynajmniej kilka dziesięcioleci - to już teraz możemy pojechać na polowanie zagraniczne. W ostatnich dniach spotkałem wiele życzliwości na tym forum - i m.in. dostałem od kilku Kolegów (dziękuję!!!) już kilka namiarów na organizatorów zagranicznych wypraw bowhunterskich - do Europy, Afryki i Azji.
Pojechał byś ze mną? W większości miejsc nie trzeba żadnych uprawnień, a jakby gdzieś nawet chcieli - to ja międzynarodowe uprawnienia bowhunterskie mam, możesz strzelać jako osoba towarzysząca.
Bardzo tania taka wypawa to nie jest - ale w końcu raz się żyje.
Za przelot -
X zł
Za polowanie -
Y zł
Nie musieć ze sobą toczyć
kociołków
, patelni i innych garnków (bo tubylcy za nas upolowaną zwierzynę upieką) -
BEZCENNE