Witam,
Jakiś czas temu stałem przed podobnym dylematem - moje dzieciaki też chciały strzelać tak jak tata. Mój młody (siedmiolatek) raz był na zajęciach prowadzonych przez lokalnego trenera łucznictwa - dostał do ręki apacza i ... się zniechęcił. Być może po części tym, że łuk nie wyglądał jak bloczek taty, ale przede wszystkim tym, że nie miał siły go tak naciągnąć, jak pan trener by sobie tego życzył...
Pewnego deszczowego dnia miałem już dość pogody i bez względu na wszystko ubrałem się i poszedłem strzelać w deszczu /ot, nałóg/. Trochę się zdziwiłem, jak okazało się, że córka ubiera się w ciuchy i idzie moknąć stojąc koło mnie...
Tak, jak mówisz - dzieciakom może się znudzić strzelanie, ale niekoniecznie. Takie są prawa młodości. Mimo wszystko uważam, że trzeba dać dzieciakom szansę a nie wychodzić z założenia "bo łuk kosztuje i się może znudzić". Możesz zaoszczędzić niewielkie pieniądze a przy okazji zmarnować przyszły talent.
No, ale dosyć przemyśleń - wybór padł na Diamonda Nuclear Ice. Jeżeli przyjrzysz się tabelkom łuków dla dzieci dostępnych na rynku, to okazuje się, że Nuclear Ice ma naciąg od 10# (gdzie większość innych od 15#) no i waży nieco mniej. Sprzedawany jest w zestawie:
- celownik
- 3 strzały (jakościowo są dosyć kiepskie - jedna ze spotkaniu ze ścianą popękała - co ciekawe - przy nocku)
- bow quiver montowany na majdan
- podstawka (hostage)
Aha, instrukcję dla użytkownika - nie wiedzieć czemu - dają do "dorosłych" bloczków - trzeba samemu tuning charty znaleźć na stronie Diamonda. No i nie wiadomo czemu nie ma peep sighta, skoro w zestawie jest celownik.
Moim zdaniem zakup trafiony w dziesiątkę.
P.S. Znalezione w necie
http://www.youtube.com/watch?v=JDYK_ch8O3g@lucznikruda
Darku, rozumiem, co masz na myśli i uważam, że masz rację, że dzieciaki powinny strzelać pod czujnym okiem trenera. Niestety nie zawsze jest tak, że można mieć to, co się chce. W mojej okolicy najbliższym klubem, gdzie strzela się z bloczków jest Marymont... Niestety, ale nie wyobrażam sobie dojeżdżania z dzieciakami 2x130km - powiedzmy - dwa razy w tygodniu.
Co do apaczy - jak pisałem - mój syn nie dawał rady naciągnąć apacza a z bloczkiem sobie radzi. Może tłuc z niego przeszło godzinę i nie widać po nim żadnego zmęczenia. Zresztą, co tu ukrywać - myślę, że lepiej zacząć od strzelania dla przyjemności. Na treningach dostaje się zjebki jak coś robi się nie tak, a to może zniechęcać