Byłem ostatnio na zawodach w Anglii. Przez to, że Marek Kantczak zrobił kwalifikację paraolimpijską w bloczkach zostaliśmy my polscy bloczkowcy zauważeni przez bloczkowców ze świata. Podszedł do mnie trener szwajcarski w raz z Phelipe Hornerem i wypytywał mnie o łucznictwo bloczkowe w naszym kraju. Gdy dowiedział się, że wśród niepełnosprawnych jest tylko 4 bloczkowców, a wyczynowców jest około 60 zawodników na całą Polskę to byli mocno zszokowani. W Anglii więcej jest zawodników w pojedynczych hrabstwach. Całkowicie nie mogli zrozumieć że w Polsce nie ma zainteresowania władz łuczniczych tą konkurencją. Mieliśmy na tych zawodach taki przypadek, Markowi w czasie oficjalnego treningu urwał się odciąg kabli w Mathews Apex7, w Polsce byłby to koniec strzelania na przynajmniej 2 tygodnie, a tam sklepy łucznicze i to dobrze zaopatrzone są wszędzie. Wystarczyło się wybrać do najbliższego od Stoke Mandeville (5-6 km.) i łuk został na miejscu naprawiony. U nas jest to nie do pomyślenia. Brak rynku (mała ilość łuczników) powoduje, że polskie sklepy łucznicze są sklepami tylko na zamówienie i nie przewidują takich sytuacji. Sumując, oby nikomu się nic nie psuło w trakcie przygotowań do zawodów.
Bloczkowcy całej Polski łączcie się.