U mnie historia przypadkowej dewastacji strzałek była następująca:
1. pierwszy Robin:
- drugi strzał w serii z odl. 20m w trakcie wykonywania testu nieopierzonej strzały. Starałem sie zgrupować 3 opierzone strzały jak najciaśniej na tarczy by 4ty i 5ty strzał oddać strzałami bez lotek.
2. drugi Robin ( tydzień później):
- 3ci lub 4ty strzał w serii z 20m w trakcie ustawiania celownika myśliwskiego
Dodam, że obydwa wypadki zdarzyły się prawie, że zaraz po ustawieniu tarczy, w pierwszej serii strzałów (zwykle nie zabieram w teren wiecej niz 6ciu strzał, wiec serie nie są bardzo liczne)
Co do moich strzałek Beman 9.3, to ostatnio zmierzyłem im F.O.C. i trochę mnie zaskoczyło, bo wyszedł mi 6,5% a norma to ponoć 7-15%. Znaczyłoby to, że z tak niskim F.O.C. strzała nie jest ideałem stabilności w locie (Może stąd te Robiny...
)
A co do odległości - to dla mnie mimo wszystko Robin niezależnie od odległości - to swoiste kuriozum, przeze mnie ani nie oczekiwane ani nie zamierzone.
Gdybym rzeczywiście strzelał Robiny "na pęczki"
nawet z tych marnych 20m - to wtedy miałbym powód do dumy. Szczerze mówiąc jeszcze takich ambicji nie mam. Cieszy mnie w zupełności "dycha" (najlepiej z nieoznaczonej odległości) i powrót do domu z kompletem sprawnych strzał.
Pozdrawiam,
Piotr