Co do podchodzenia zwierzyny , no się muszę pochwalić że kiedyś udało mi się podejść koziołka ( z lekkim wiatrem w plecy ) na niecałe 9 m , testowałem wtedy scent killery.
Co do zmiany prawa , to nie słabo to widzę, sieroty po PRLu siedzące w PZŁ ( łowiecki nie łuczniczy
) na to nie pozwolą zbyt szybko
Ogólnie nasz kraj to jeśli chodzi o przepisy mówiące o broni , to ewenement ma miarę światową.
Podając kilka przykładów :
brak pozwoleń na kusze , myśliwi ( mogą mieć armatę 9,3 x63) nie mogą mieć KBKSu , niebiescy nie wydają już pozwoleń na broń gazową , no ( tak mi się wydaję , ale głowy nie dam ) we Francji można mieć każdą broń gładkolufową do samoobrony , każdy może mieć czarnoprochowca sprzed 1850 , ale nie ma przepisów czy można nabyć do niego proch.
Ot dziwny jest ten nasz kraj , dziękować tylko Bogu że się jakiemuś
"mądremu " do głowy nie wpadło do głowy coby na łuk takowe wprowadzić , no ale dla niech łuk to taki patyk z sznurkiem od snopowiązałki , więc co sobie nim głowę zawracać.
Pozdrawiam
Robert