Dajcie sobie spokój z dietami,problem polega na tym że jak się kolega do łuku dorwie to nie wie kiedy przestać.To że wyprujesz kilkaset strzał w ciągu dnia nie poprawi wyników,i nawet gdybyś tymi strzałami rzucał(czyli bez względu na siłę naciągu)jeśli nie zrujnuje stawów od razu,to spowoduje bardzo bolesne zakwasy,a po przekroczeniu pewnej granicy każdy strzał będzie gorszy,mniej celny,i niekontrolowany,o poprawności postawy nie wspomnę.Strzelać często,krótkimi seriami,na małe odległości,i analizować,myśleć,wyczuć sprzęt i swoje możliwości,wstrzelisz się5/5 z 8metrów,przestaw się na 10,potem 12,15,18,itd.i kup dobrą rękawicę. Ja zaczynałem od 45#,pojechałem na weekend z dwoma kompletami strzał,kiepską rękawicą,i bez karwasza.Dwa tygodnie paluchów nie mogłem wyprostować,a na przedramieniu miałem krwiaka, od nadgarstka do łokcia. Pozdr.