Witam. Jestem gościem z wózka inwa. Poznałem w szpitalach i oddziałach rehabilitacji kilku towarzyszy niedoli. Pragnę podzielić się swoimi doświadczeniami. Jako że przez wiele lat korzystałem z ręcznego wózka inwa. Po kilku latach starań udało się z programu i PFRON zdobyć terenowego elektryka. Przez długi czas myślałem, czym się zająć i jak żyć i by nie zwariować. Wybrałem drogę łuku bloczkowego. Jego parametry 30" lub nieco ponad 30" pozwalają na bezproblemową przygodę z tym sportem. Wyrobione mięśnie ramion od wózków, pozwalają na szybkie przystosowanie się do przygody na strzelnicy. Najważniejsze jeżeli klub czy sekcja przyjmie w swe szeregi, skarby jakimi jesteśmy, to i na sprzęt fundusze się znajdą. To jeden z nielicznych sportów gdzie nie potrzebny jest drogi przystosowany do jego uprawiania sprzęt. Wystarczy zdjąć progi z wózka (Podłokietniki) i można działać. Dawno nie czułem się tak szczęśliwy, pomimo że zniechęcano mnie i kłody trafiły się pod koła i trafiać będą, ale szczerze zachęcam by choć spróbować. To idealne zajęcie i sport gdzie możemy na równi z innymi "stanąć" w zawodach obok siebie. Pozdrawiam i może ktoś w pobliżu z "bloczkiem" wyciągnie was na strzelnicę.