...w średniowiecznej Anglii/Walii nie dysponowano po prostu technologią umożliwiająca wytwarzanie łuków innych niż łuki proste...co myślę odegrało tam większą rolę niż klimat
Tego nie wiemy. Wiemy natomiast, że nie używano jej w masowej skali. Z opisanych wyżej powdów była po prostu niepotrzebna. Postęp lubi zasadę BAT - wybiera najlepszą dostępną technologię. Zwracam uwagę na wszystkie trzy słowa. A technologią najlepszą i łatwo dostępną był właśnie cis czy jesion.
Poza tym w tamtejszych realiach prosty do bólu Longbow/Warbow nie tylko sprawdzał sie znakomicie w warunkach bojowych ale też koszty i czas jego wytwarzania były nieporównywalnie niższe...
Dokładnie! I wydłubanie takiej "szczelawki" oraz "osprzętu" (np. piki) zajmowało w najgorszym wypadku kilka godzin. Nawet tuż przed bitwą - co równie ważne (dowidło tego starcie pod Agincourt w 1415 r.).
Pewnego usprawnienia swoich łuków prostych(tym razem ze względu na niesprzyjające warunki środowiska) dokonali Wikingowie; klejąc swoje łuki z dwóch różnych gatunków drewna(łuk złożony)przez przypadek zwiększyli ich donośność-ponoć nawet o 20 %.
A więc jak technologia była potrzebna, to dało się ją stosować, nawet tam gdzie zimno i chmurno :-) Po prostu ludy Północy miały duzo żelaza i dość wsześnie zaczęły stosować opancerzenie (poniżej wyjaśniam skąd to żelazstwo). Więc trzeba było znaleźć mocniejsze, cięższe i nieco szybciej latające szpikulce do ich dziurawienia. Z tego samego powodu na Zachodzie upowszechnił się rapier (taki otwieracz do konserw z sondą wątrobową), a nie wschodnia szabla - rapier po prostu lepiej dziurawi stalową zbroję (z cennym wkładem). Szabla za to równie świetnie tnie jedwabne łaszki i machmuta w nie odzianego, co trudno czynić rapierem :-)
W Europie pierwsze łuki refleksyjne pojawiły się wraz z tatarskimi najazdami(możliwy jest także wpływ islamskiej części Hiszpanii)
Nie sądzę, żeby łuk refleksyjny dotarł aż tak późno, a teoria o wpływach z Hiszpani jest bardzo, ale to bardzo wątła. Znacznie bardziej prawdopodobne jest zetknięcie się z nimi poprzez Bizancjum lub Persów, a jeszcze pewniej przez Awarów, Hunów czy Bułgarów. Między VII a IX wiekiem Serbowie przesunęli się z terenów dzisiejszych Czech i południowej Polski na Zachodnie Bałkany, tworząc tam związki plemienne. Wystarczy porównać na mapie, z jakimi ludami (i łukami) mieli kontakty i w jakich kierunkach prowadzili wymianę handlową. Z kolei Słowianie Panońscy byli przez pewien okres wasalami Awarów. Wzmianki o intensywnych kontaktach pochodzą już z IX w. Tą drogą było chyba łatwiej i bliżej?
...później rozpowszechniły się w Europie wschodniej i środkowej (m in.na Węgrzech...
Chyba odwrotnie, bo tuż po upadku Awarów, powstało w Panonii słowiańskie księstwo Prybina. Silny ośrodek nad Balatonem prowadził ożywioną wymianę pośrednicząc pomiędzy słowiańszczyzną, a ludami Południa i Wschodu. Wpływy Kocela (syn Prybina) sięgały bardzo daleko na Północ. Ponoć nawet do ziem Ruryków (Ruś) oraz Truso (dziś kilka kilometrów na południe od Elbląga). Na pewno natomiast w Truso odkryto zabytki (w tym broń) z Bizancjum. Truso było między innymi jedną wielką "hurtownią" dla Rusi. Przynajmniej jeszcze w X w, bo później zaczęło podupadać.
Mimo tak niesprzyjających warunków, pomysłowi Hindusi znaleźli receptę i na to...zaczęli wytwarzać łuki ze stali(nie ze stalowych rurek)...które przypominały kształtem używane tam również łuki kompozytowe(długo można by zresztą o nich pisać)...
Znów odwrotnie :-) Wytwarzali dlatego, bo mieli sprzyjające warunki. Decydowały o tym łatwo dostępne zasoby samorodków o niezwykle wysokiej jakości. Można było je przekuwać w bardzo dobry jakościowo produkt. Praktycznie cały hinduski Stan Orissa leży na gigantycznych złożach rudy żelaza. Mitall Stell nie powstał przecież właśnie w Indiach ot tak sobie :-) Na tej samej zasadzie, równie pomysłowi średniowieczni Skandynawowie wykorzystali zasoby własnej rudy (magnetyt z Kiruny ma nawet 72-75 proc. żelaza!) stając się jednymi z najważniejszych średniowiecznych dostawców doskonałej stali (choć chętnie też importowano ją do Europy - np. bułat i damascyt).
A na koniec warto pokusić się o małą refleksję. Średniowiecze to okres, o którym wiemy bardzo niewiele. Ale też wystarczająco wiele, żeby mieć pewność, że ludzie byli wtedy tak samo zdolni, inteligentni i sprytni jak współcześni. A w wielu dziedzinach przewyższali nas. Tak jak i dzisiaj, w tamtym świecie też kwitł międzynarodowy handel, toczyły się wojny, a migracje miały wielokrotnie większą skalę niż obecnie. W związku z tym mieszali się ludzie, pomysły, technologie oraz... łuki. Ale pełnej prawdy nie poznamy pewnie nigdy :-)
Jopsa, wolniej trochę, bo dochodzimy do absurdów :-) Piszesz:
Dziwię się fascynacji niektórych Polaków łucznictwem mongoloidalnych kurdupli. Strzelają z łuków stylizowanych na tatarskie, wkładają śmieszne spiczaste czapy z lisim futerkiem, dobrze, że przynajmniej nie śmierdzą jak ich pierwowzory. No cóż, tak zwany "zapach jurty" nadal jest... jedyny w swoim rodzaju :-) Oni za to nie potrafią zrozumieć jak można jeść obrzydliwie cuchnącego śledzia :-) I jeszcze do tego w śmietanie! Podłość i barbarzyństwo :-)
...gdy te prymitywne pokurcze ze skośnymi ślepiami dobre były tylko w terroryzowaniu bezbronnych cywili.Więc jak te "prymitywy" podbiły pół świata, w tym także Chiny?! Imperium mongolskie Czyngis-chana wszak było najwiekszym jakie kiedykowiek istniało na Ziemii.
W kontaktach z regularnym polskim wojskiem okazywali się cienkimi Bolkami. Gdy siły były liczebnie wyrównane - spuszczaliśmy im zawsze łomot bez większego wysiłku.... na przykład pod Legnicą? Oj, daliśmy im tam popalić! A wcześniej pod Nowogródkiem na Litwie i pod Sandomierzem, czy też w walnej bitwy pod Turskiem (w polu, pod wodzą imć Wojewody Krakowskiego). Ten ostatni poległ zresztą w kolejnej bitwie z "kurduplami" - pod Tarczkiem. Za to pod Opolem dowodził Bolesław Wstydliwy, ale... uciekł wraz z armią. Tego "cienkiego Bolka" miałeś na myśli? W jego ślady poszli zresztą dzielni wrocławianie i na wszelki wypadek... sami podpalili sobie warowne miasto, nie broniąc go wcale. A to tylko był tylko pierwszy najazd Mongołów...
Więcej uznania dla naszych wspaniałych Przodków, Panowie![/i
Zapewniam, że choć nie byli doskonali, to chylę przed nimi czoła. Ale zachęcam też do bardziej rzetelnego studiowania dziejów A swoją drogą, szacunek był kiedyś naszą narodową cechą. Gdzie się podział? Pracuję z Chińczykami i nigdy nie ośmieliłbym się powiedzieć o nich "prymitywne pokurcze ze skośnymi ślepiami". Nie tylko dlatego, że to kompletna bzdura. Przede wszystkim nie czynię tak wobec żadnej rasy, tak ze zwykłej ludzkiej przyzwoitości :-)