Autor Wątek: Mocny łuk, kilka pytań i wątpliwości... warto?  (Przeczytany 34717 razy)

N

  • Gość
Odp: Mocny łuk, kilka pytań i wątpliwości... warto?
« Odpowiedź #15 dnia: Kwiecień 15, 2010, 08:00:55 pm »
Nie no...jopsa...a już myślałem że wydoroślałeś i wreszcie można z Tobą NORMALNIE podyskutować...a tu znów to samo...szkoda.

Co do tych łuków z Mary Rose to owszem, były tak potężne(chociaż niektórzy twierdzą że popełniono błąd i że pomiary są trochę zawyżone), ale głównie dlatego że jako całkowicie drewniane łuki proste, nie były zbyt sprawne; obecnie zbliżony lub nawet ten sam efekt trafienia można by uzyskać strzelając z o połowę słabszego łuku wykonanego z dzisiejszych materiałów(podobnie jest zresztą z kuszami)...
Poza tym strzelanie z bojowych łuków nie było hobby a profesją(po latach zgubną zresztą dla zdrowia), do zdobycia której trzeba było zwykle 7-10 lat morderczych treningów...
A jeśli chodzi o inne przykłady silnych łuków w historii to w dawnej armii Chin, łucznicy ćwiczyli swoją siłę naciągając(ale nie strzelając)łuki o sile naciągu bliskiej 200#-chociaż strzelali ze słabszych(jednak nie z obecnego punktu widzenia ;) )...

pozdr

PS
A jaką siłę naciągu ma Twoja git...yyy...łuk ?  ;D
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 15, 2010, 08:37:41 pm wysłana przez N »

@(o.o)@

  • Gość
Odp: Mocny łuk, kilka pytań i wątpliwości... warto?
« Odpowiedź #16 dnia: Kwiecień 15, 2010, 08:53:07 pm »
Twórcy typowego walijskiego warbowa nie mieli w swoim rzemiośle pojęcia "laminat". Po prostu wydłubywali taki łuk z kawałka drewna i żeby taki warbow mógł przebić pancerz oddalonego o sto czy dwieście jardów opancerzonego jeźdźca musiał mieć te sto kilkadziesiąt funtów naciągu.
Nie gorszym przykładem silnie penetrującego łuku jest Yumi, który powstaje z laminatów już od połowy XVI wieku - i, co w rezultacie widać po dzisiejszych łukach używanie głowy jednak wzięło górę nad mięśniami.
Łucznicy walijscy trenowali strzelanie parę ładnych lat. Czy warto kupować mocny łuk? Pomijając aspekt zdrowotny, to warto ale po 8-10 latach treningu.
Marzy mi się spróbowanie swoich sił z takim słabym 100-120# warbowem - jeżeli udałoby mi się taki łuk okiełznać, to na pewno nie byłby to łuk nadający się do codziennego strzelania.



N

  • Gość
Odp: Mocny łuk, kilka pytań i wątpliwości... warto?
« Odpowiedź #17 dnia: Kwiecień 15, 2010, 09:29:53 pm »
... Po prostu wydłubywali taki łuk z kawałka drewna i żeby taki warbow mógł przebić pancerz oddalonego o sto czy dwieście jardów...
Tak kolosalne siły naciągu były poniekąd wymuszone przez materiał z którego wykonywano Warbow`y-drewno.
Taki "łuk-potworek", dla przeciętnego Kowalskiego bez przygotowania psycho-fizycznego byłby "nie do ruszenia" i zdawałby się niemal tak samo sprężysty jak trzonek do łopaty  ;)

Poza tym jak dowiodły liczne eksperymenty-śmiertelne przebicie płytowych pancerzy(zwłaszcza z tak dużych odległości) zdarzało się sporadycznie...co innego kolczugi, w nią strzały-grube niczym palec- wchodziły jak w masło...

Dobremu rzemieślnikowi "wydłubanie" tej potężnej i jednocześnie prostej broni zajmowało ok. 90 minut...

Yumi to już zupełnie inna bajka-po pierwsze jest to już łuk refleksyjny( a nie prosty) a po drugie jest efektem wielowiekowych prób i błędów(bowiem wcześniej stosowano tam łuki krótkie)
Najsilniejsze Yumi w pewnym okresie sięgały 90 a być może i nawet 100# co w połączeniu ze średnio metrowej długości, ciężkimi strzałami stanowiło zgrany, zabójczy duet ;)

Wracając do Warbow`ów:

"... yew is a softwood and no matter what you do with it Yew bows at the higher weights have a limited working life. It is entirely possible to have "shot out" a 100lb yew bow in under a year with regular use. It has been said that a medieval war bow in daily use could be "shot out" in about a month and the life expectancy in battle might be no more than 2 or 3 dozen arrows."

cytat z : http://www.bickerstaffebows.co.uk/products.php?id=Replica%20Warbows

pozdr

« Ostatnia zmiana: Kwiecień 15, 2010, 10:06:07 pm wysłana przez N »

@(o.o)@

  • Gość
Odp: Mocny łuk, kilka pytań i wątpliwości... warto?
« Odpowiedź #18 dnia: Kwiecień 15, 2010, 10:23:37 pm »
Warbow:
http://www.youtube.com/watch?v=vQ_dX3sFrFM
http://www.youtube.com/watch?v=q-Xp56uVyxs

Po obejrzeniu tego czy spokrewnionych filmów na pewno zwrócicie uwagę w jak ekstremalny sposób do strzału składają się strzelcy. I tutaj nie da się zaprzeczyć, że jak początkujący weźmie się za strzelanie ze zbyt mocnego łuku to prędzej zostanie kaleką niż terminatorem :) Łuk za mocny o 10#, 20#, 40# to tylko różnica w szybkości postępowania kalectwa...

Yumi to przykład łuku porównywalnego do rozmiarów warbowa, ale wykonany z laminatów i mimo mniejszych sił naciągu charakteryzuje się niegorszą od niego penetracją.
cz.1 http://www.youtube.com/watch?v=YnVXUgDWF2g
cz.2 http://www.youtube.com/watch?v=gM3EfNYWqmw
cz.3 http://www.youtube.com/watch?v=5GybC6lizys
cz.4 http://www.youtube.com/watch?v=1aZhRI6LAjM


No ale żeby nie być posądzonym o odbieganie od tematu, to odpowiadam na pytanka Szefa:
- gro ludzi strzela z warbowów na duży dystans - widać na wielu filmikach z warbowami
- z siłą łuku w parze idzie masa strzały. Jak łuk nie ma czego kopnąć w chwili strzału to jego energia rozprasza się w nim samym powodując zniszczenia. Zależnośc więc taka, że mocny łuk -  to ciężka strzała.

P.S. jopsa coś dla ciebie:
http://www.youtube.com/watch?v=HagCuGXJgUs

« Ostatnia zmiana: Kwiecień 15, 2010, 10:54:55 pm wysłana przez @(o.o)@ »

motek

  • Forumowicz
  • **
  • Wiadomości: 90
Odp: Mocny łuk, kilka pytań i wątpliwości... warto?
« Odpowiedź #19 dnia: Kwiecień 15, 2010, 10:52:47 pm »
Masz oczywiście rację ale trzeba też wziąść pod uwagę sprawy zdrowotne. Strzelanie z zbyt mocnego łuku może doprowadzić w przyszłości do poważnych kontuzji. Nawet źle wyuczona technika strzelania może doprowadzić do kontuzji. Już kiedyś pisałem o tym na forum, że znam parę osób które z różnych przyczyn musiały się z łucznictwem pożegnać ze względu zdrowotnych. Główne przyczyny to zbyt mocny łuk lub długotrwałe strzelanie nieodpowiednią techniką.

Ja osobiście jestem przeciwny strzelaniu z tak mocnych łuków szczególnie przez początkujących.

Cytuj
Nie spotkałem mocniejszych ramion w łukach klasycznych jak 42#

Standardowo ramiona są produkowane do 48# a nawet do 50#.

Temat jest o łukach do strzelania rekreacyjnego a nie do wyczynu i stąd to moje stwierdzenie.

                                                                           Pozdrawiam

jopsa

  • Stały bywalec
  • ****
  • Wiadomości: 374
Odp: Mocny łuk, kilka pytań i wątpliwości... warto?
« Odpowiedź #20 dnia: Kwiecień 16, 2010, 05:36:45 am »
Nie no...jopsa...a już myślałem że wydoroślałeś i wreszcie można z Tobą NORMALNIE podyskutować...a tu znów to samo...szkoda.

Dorosły jestem od dawna, tylko jak ktoś się do mnie dowala - to otrzymuje odpowiednią ripostę.

Cytuj
A jaką siłę naciągu ma Twoja git...yyy...łuk ?  ;D

Wpisałem dane dane gitary zamiast łuku jako żarcik z mody na szpanowanie sprzętem w podpisie. Dane zresztą nie do końca prawdziwe, bo nie mam oryginalnego Fendera - nie głupim, by wydawać kilka tysięcy zł i mieć dźwięk gorszy.
W rzeczywistości po przebraniu kilkuset chyba wioseł wybrałem jeszcze w latach 80-tych koreańską podróbkę Stratocastera doskonale strojącą na progach i o doskonale wyprofilowanym gryfie za 300 marek niemieckich. Rozebrałem korpus, dokładnie zaizolowałem grubą folią aluminiową w środku i wstawiłem odpowiednie przetworniki Dimarzio (droższe od gitary, lepsze od fenderowskich). Pod lampowym piecem Marshalla grała jak Strato robiony na zamówienie dla Davida Gilmoura. Oczywiście gitara tak grała, nie ja - ja grałem dużo gorzej od Gilmoura  ;D

No, ale mieliśmy rozmawiać o łukach - o tym w następnym wpisie.

jopsa

  • Stały bywalec
  • ****
  • Wiadomości: 374
Odp: Mocny łuk, kilka pytań i wątpliwości... warto?
« Odpowiedź #21 dnia: Kwiecień 16, 2010, 05:57:14 am »
To teraz na poważnie o łukach:
We wpisach powyżej widzę lekceważenie dla Wyspiarzy - a oni wcale nie byli tacy głupi. Nie stosowali kompozytów nie z głupoty, lecz własnie dlatego, że byli mądrzy i potrafili dostosować sprzęt do KLIMATU.

Łuk kompozytowy klejony klejem kostnym lub rogowym, często ze wstawkami z rogu był wrażliwy na wilgoć. Sienkiewicz, który jako polski szlachcic znał się doskonale na broni białej, lecz na zarzuconych wtedy już łukach gorzej - więc opisał bitwę pod Chocimiem nieprawdziwie. Nie dlatego przetrzymaliśmy Turków całą noc na deszczu by zmarzli - lecz by im deszcz zniszczył ich łuki kompozytowe.

Łuk kompozytowy mógł być stosowany w klimacie suchym - np. w Azji.
W zachodniej Europie, a już szczególnie w wilgotnej deszczowej Anglii i Walii klimat wymusił łuki mniej wrażliwe na wilgoć, z jednego kawałka drewna bez kleju.

To samo zresztą dotyczy kusz - ich zasięg stosowania też wymuszał klimat. Stalowe łuczysko pękało na mrozie. Stąd kusze rozpowszechniły się w ciepłych Chinach czy w Italii - gdy Polacy już kusze stosowali mniej chętnie, a w mroźnej Skandynawii czy Rosji prawie ich nie używano.

@(o.o)@

  • Gość
Odp: Mocny łuk, kilka pytań i wątpliwości... warto?
« Odpowiedź #22 dnia: Kwiecień 16, 2010, 10:28:06 am »
Klimat Walii:
Klimat umiarkowanie ciepły, wybitnie morski o chłodnych latach i łagodnych zimach. średnia temperatura w styczniu na północy to 4 °C, na południu 6 °C, w lipcu na północy 13 °C i 16 °C na południu. Średnia roczna suma opadów ok. 1000 mm, na zachodnich zboczach gór opady dochodzą nawet do 1800 mm i więcej.

Klimat Japonii
Roczna suma opadów atmosferycznychjest zróznicowana regionalnie i przedstawia się następująco:
- 800 - 1500 mm - Hokkaido i wybrzeże Morza Japońskiego
- 2000 - 4000 mm - Honsiu i Sikoku

Maksimum opadów przypada na okres letnich monsumów znad Pacyfiku.


Łuk wykonany z drewna - i to już obojętne czy z laminatów czy z kawałka - powinien być tak przechowywany, aby utrzymać w nim pewną wilgotność. Przechowywanie w suchym powietrzu go zniszczy.

A sposobów na zabezpieczenie łęczyska przed wilgocią jest dzylion.

Jarek

  • Forumowicz
  • **
  • Wiadomości: 69
  • There are two types of shot - precision and love
Odp: Mocny łuk, kilka pytań i wątpliwości... warto?
« Odpowiedź #23 dnia: Kwiecień 16, 2010, 02:09:46 pm »
Nie stosowali kompozytów nie z głupoty, lecz własnie dlatego, że byli mądrzy i potrafili dostosować sprzęt do KLIMATU.

Całkowicie zgadzam się w tej kwestii z jopsa. Decydował klimat, ale... nie tylko. Przy wszelkich łuczniczych dywagacjach historycznych, przede wszystkim trzeba bowiem brać pod uwagę determinizm technologiczny. Bo najpierw wymyślano technologię i dobierano materiał na podstawie często setek lat doświadczeń, by w końcu dopracować najlepsze warunki jego użytkowania. I zapewniam, że nasi poprzednicy byli mistrzami w doskonaleniu swojego sprzętu w warunkach, w których przyszlo im żyć.

Reasumując, sprawa nie dotyczy tylko utrzymania łuków w sprawności. Po prostu zupełnie inny materiał był powszechny i łatwo dostępny w Walii, Brytanii czy Skandynawii, a zupełnie inny na Dalekim Wschodzie. Dlatego właśnie bambsowe łuki nie mogły się pojawić u Dunów, a jesionowe w Południowych Chinach - bo w naturze ten gatunek tam nie występował.

Co do niemożliwości stosowania łuków klejonych w naszej części Europy nie do końca się zgodzę. Na Rusi były bowiem stosowane łuki spajane rybim klejem, często łączone ze skórą z jesiotra. To działało, mimo, że były to tereny znacznie bardziej wilgotne i silniej zalesione niż obecnie.

Trzecia kwestia, to dane klimatyczne. Średniowiecze było akurat okresem wyjątkowym w znanych dziejach. Przede wszystkim znacznie cieplejsze! Wystarczy zwrócić uwagę na fakt, że w owych czasach Grendlandia była jeszcze  zieloną wyspą, na której normalnie uprawiano zboże. Także na Islandii wolny od lodu był większy obszar niż współcześnie.

Z kuszami też nie do końca masz rację. Bo zapomniane pojawiły się na większą skalę właśnie średniowieczu. I na początku najchetniej były stosowane przez ludy o rodowodzie północnym. Także w Skandynawii i wśród ludów Północnego Bałtyku. Tu budzącymi postrach kusznikami byli Czudowie. A także Sasi, którzy z Północy najeżdżali byłe posiadłości rzymskie. Upowszechnienie kuszy miało więc kierunek z północy na południe, co przeczy twierdzeniom, że nie dało się jej tam używać.

Nie ma sensu chyba wklejanie encyklopedycznych danych o opadach i wilgotności :-) Żeby dokładnie zrozumieć jak wygląda wilgoć w azjatyckich czy środkowoafrykańskich lasach równikowych trzeba tam po prostu być. Wyroby skórzane czy drewniane z naszej strefy po jednym dniu są mokre i pokryte agresywnym grzybem, a po kilku kolejnych już nie istnieją. Ale za to drewno stamtąd przywiezione tutaj... też nie działa najlepiej :-)

Klimat Japonii opisany przez @(o.o)@ to według mnie materiał na osobną książkę. I tu też trudno sobie to wyobrazić na podstawie uśrednionych danych z Google. Tak bardzo jest zróżnicowany, podobnie zresztą jak w Korei, Mongolii czy Chinach. W tych wszystkich krajach można spotkać obszary o typowo środkowoeuropejskiej charakterystyce (przynajmniej w niektórych okresach roku), ale też w ciągu jednego dnia zaliczyć trzydziestostopniowy krańcowo wilgotny upał w dzień, a potem siarczysty mróz w nocy. Prowicnja Sinkiang, Mandżuria czy słynny Harbin to w statystyce tylko Chiny, ale klimatycznie to już całkowicie zróżnicowany świat.
There are two types of shot. It's a precision and... love.

N

  • Gość
Odp: Mocny łuk, kilka pytań i wątpliwości... warto?
« Odpowiedź #24 dnia: Kwiecień 16, 2010, 06:45:56 pm »
Witam

Kolega Jarek kolejny raz mnie ubiegł ;)
Warto jednak dodać że w średniowiecznej Anglii/Walii nie dysponowano po prostu technologią umożliwiająca wytwarzanie łuków innych niż łuki proste...co myślę odegrało tam większą rolę niż klimat ;)

Poza tym w tamtejszych realiach prosty do bólu Longbow/Warbow nie tylko sprawdzał sie znakomicie w warunkach bojowych ale też koszty i czas jego wytwarzania były nieporównywalnie niższe niż bardzo czasochłonnych i przez to koszmarnie drogich (a także wrażliwych na wilgoć) azjatyckich łuków refleksyjnych(samo wiązanie kleju - najlepszy był ten ze skóry z podniebienia jesiotra syberyjskiego- trwało niekiedy i rok)...
Nawet teraz róznica w cenie najlepszego cisowego łuku prostego i azjatyckiego łuku kompozytowego-ścięgna-drewno-róg,ścina z nóg ;)

Pewnego usprawnienia swoich łuków prostych(tym razem ze względu na niesprzyjające warunki środowiska)  dokonali Wikingowie; klejąc swoje łuki z dwóch różnych gatunków drewna(łuk złożony)przez przypadek zwiększyli ich donośność-ponoć nawet o 20 %.

W Europie pierwsze łuki refleksyjne pojawiły się wraz z tatarskimi najazdami(możliwy jest także wpływ islamskiej części Hiszpanii);później rozpowszechniły się w Europie wschodniej i środkowej(m in.na Węgrzech czy też w Polsce-gdzie przez pewien czas koegzystowały z łukami prostymi) skądinąd wiadomo również że niewielką liczbę refleksyjnych łuków kompozytowych sprowadzono nawet do Anglii-jednak z wiadomych względów nie upowszechniły się...

W kwestii klimatu...ciekawostka ;)
Indie jak wiadomo leżą w strefie o najwyższej rocznej sumie opadów(klimat monsunowy+wpływ Himalajów), np.rekordowe pod tym względem Czerapundżi 10 do nawet 26 metrów/rok !!
Mimo tak niesprzyjających warunków, pomysłowi Hindusi znaleźli receptę i na to...zaczęli wytwarzać łuki ze stali(nie ze stalowych rurek)...które przypominały kształtem używane tam również łuki kompozytowe(długo można by zresztą o nich pisać)...

...Łuków używano nawet w mroźnej Syberii; przy długości 1.83m siłą naciągu łuki te przewyższały ponoć nawet najsilniejsze warbowy...

pozdr

PS
Tak na marginesie: Yumi to po japońsku "łuk" ;)
W Japonii istniały aż cztery różne typy; jednym z nich był ten najsłynniejszy, niesymetryczny shige-to-yumi...
Ale były też maruki(łuk prosty), tabi-yumi (łuk o bambusowych ramionach i metalowym majdanie) oraz ko-yumi(krótki łuk)
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 16, 2010, 07:24:44 pm wysłana przez N »

@(o.o)@

  • Gość
Odp: Mocny łuk, kilka pytań i wątpliwości... warto?
« Odpowiedź #25 dnia: Kwiecień 16, 2010, 07:05:57 pm »
Nie ma sensu chyba wklejanie encyklopedycznych danych o opadach i wilgotności :-) Żeby dokładnie zrozumieć jak wygląda wilgoć w azjatyckich czy środkowoafrykańskich lasach równikowych trzeba tam po prostu być. Wyroby skórzane czy drewniane z naszej strefy po jednym dniu są mokre i pokryte agresywnym grzybem, a po kilku kolejnych już nie istnieją. Ale za to drewno stamtąd przywiezione tutaj... też nie działa najlepiej :-)

Oczywiście masz rację - łuk można było zbudować z tego, co było dostępne pod ręką. Budowanie łuków Yumi z bambusa w Europie byłoby bez sensu chociażby na problemy z zapewnieniem dostaw bambusa już nawet nie tylko do wyrobu łuków ale i samych strzał. I tutaj nikt nie próbuje udowadniać, że Anglicy byli zacofani bo nie budowali Yumi.

W krajach Azjatyckich, zwłaszcza w Oceanii oprócz dużej wilgotności panuje wysoka temperatura otoczenia. Taka kombinacja to "mieszanka wybuchowa", która nie pozwalałaby na jakiekolwiek niedociągnięcia technologii mistrzów budujących Yumi.

Przytoczyłem wartości rocznych średnich opadów w rejonie Walii i Japonii. Warunki panujące w Japonii, o ile nie były bardziej ekstremalne od walijskich to przynajmniej były ze sobą porównywalne. A skoro kompozytowe Yumi powstało i sprawdziło się w klimacie Japonii to nie jest prawdą, że walijskie warbowy musiały być wykonane jako jednolite, bo w przeciwnym razie by się porozklejały. Dostosowanie sprzętu do klimatu nie ma nic do rzeczy w kwestii laminatów.

P.S. http://www.japonski.pjwstk.edu.pl/HKJ/Uzbrojenie/data/lucznictwo.htm
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 16, 2010, 07:38:57 pm wysłana przez @(o.o)@ »

jopsa

  • Stały bywalec
  • ****
  • Wiadomości: 374
Odp: Mocny łuk, kilka pytań i wątpliwości... warto?
« Odpowiedź #26 dnia: Kwiecień 16, 2010, 07:46:55 pm »
W średniowiecznej Anglii, gdzie powstawały takie cuda techniki  jak katedra w Canterbury - miało nie być dostępu do tak "skomplikowanej" technologii, jak połączenie kilku warstw drewna w byle łuczek kompozytowy?
Wolne żarty, Panowie!

O rodzaju łuku dominującego w średniowiecznej Anglii zdecydował KLIMAT.
To KLIMAT spowodował, że powszechnie dostępny i tani był jesion.
To KLIMAT spowodował, że znane ówcześnie kleje pochodzenia zwierzęcego nie nadawały się do użycia w walce w mokrej Brytanii.

A na koniec, o czym jeszcze nie wspominaliśmy - to KLIMAT spowodował rosłość średniowiecznych mieszkańców północno-zachodniej Europy.
Wojownicy angielscy wywodzili się od Normanów - czyli od Wikingów. Przeciętny wzrost wojownika-Wikinga wynosił aż ok. 190 cm, a nie byli rzadkością woje ponad dwumetrowi. Ten pokaźny wzrost wziął się z dostępności pożywienia (sprzyjający klimat wczesnego średniowiecza) i selekcji w walce preferującej dużych mężczyzn. Taki olbrzym (na tle współczesnych mu azjatyckich kurdupli) nie musiał się wspomagać techniką, by strzelać z dużą siłą. Kombinować musiały pokurcze azjatyckie.

Per analogiam - ja, chłopisko 190 cm, ponad 120 kg też zainteresowałem się techniką (bloczki, sprzęt horyzontalny) dopiero wtedy, gdy już nie byłem w stanie naciągać twardego łuku bez wspomagaczy. Wcześniej, gdy naciągałem zwykły twardy łuk łatwo jak gumkę od gaci - nie widziałem potrzeby kombinowania z technicznymi wspomagaczami.

Lecz ten sam KLIMAT, który spowodował rosłość północno-zachodnich Europejczyków we wczesnym średniowieczu, wraz z nadejściem "małej epoki lodowcowej" spowodował dla odmiany ich skarlenie. Potomkowie olbrzymich Wikingów na Grenlandii w ostatnim pokoleniu, gdy klimat spowodował niedostatki pożywienia - mieli już tylko ok. 150 cm wzrostu. I wyginęli jako kurduple.

N

  • Gość
Odp: Mocny łuk, kilka pytań i wątpliwości... warto?
« Odpowiedź #27 dnia: Kwiecień 16, 2010, 07:52:26 pm »
Klimat czy nie klimat...każdy łuk wymaga choć odrobiny troski ze strony swojego właściciela, w innym razie niezależnie od tego z jakich materiałów jest wykonany-po prostu przestaje istnieć ;)

pozdr

jopsa

  • Stały bywalec
  • ****
  • Wiadomości: 374
Odp: Mocny łuk, kilka pytań i wątpliwości... warto?
« Odpowiedź #28 dnia: Kwiecień 16, 2010, 08:03:24 pm »
Średniowieczni Anglicy o swoje łuki nie dbali. Każdy łucznik miał ich na jedną bitwę kilka - jak się jeden złamał - chwytał za następny.

N

  • Gość
Odp: Mocny łuk, kilka pytań i wątpliwości... warto?
« Odpowiedź #29 dnia: Kwiecień 16, 2010, 08:16:38 pm »
Średniowieczni Anglicy o swoje łuki nie dbali. Każdy łucznik miał ich na jedną bitwę kilka - jak się jeden złamał - chwytał za następny.
W średniowieczu było to normalne(ponieważ jak już pisałem łuk nie był sprzętem do sportu lub rekreacji), ale dziś-wiele wieków później- każdy kto wydał na cisowe "cudeńko" grubo ponad 1000 pln tylko chucha na nie i dmucha :)
Poza tym gdybyś zerknął na końcówkę czwartego postu od góry(z poprzedniej strony) to byś wiedział że łuk angielski nie musiał się zaraz złamać...mógł się po prostu zużyć ;)

Dbaj więc o łuk a będzie Ci długo służył...to recepta dobra w OBECNYCH czasach

pozdr
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 16, 2010, 08:26:19 pm wysłana przez N »